sobota, 28 marca 2020

Bishamon DO Yonkiego

Kolejny jakże spokojny dzień się rozpoczął, tym razem typowo nie spałam w swoim miękkim łóżku we Wschodnim Królestwie, czego nawet trochę żałowałam. Dawno już nie urzędowałam we własnym domu, co mogłoby się wydawać trochę smutne ale nie dla mnie. Ważniejsze rzeczy istniały niż wygoda i jedno miejsce zamieszkania. Jedną z tych ważniejszych rzeczy była praca od której dzisiaj wyjątkowo miałam wolne. Szczerze nie podobało mi się to, ale nic nie mogłam zrobić, taka padła decyzja, więc muszę się do niej dostosować. Mimo że chciałam wstać i iść prosto do pracy miałam cały wolny dzień! I może jeszcze kilka następnych jako że nie wiem jak długo będą trwały rozmowy. Z westchnieniem podniosłam się z łóżka, było wygodne ale to nie to samo co moje.. Kuraha również wstał w niedługim czasie po mnie, podobnie jak ja był gotowy do wyjścia i pracy. Niestety nie tym razem kocie... Kiedy stałam już obok łóżka postanowiłam się wykąpać, orzeźwiająca kąpiel z rana potrafiła być prawdziwym lekarstwem na wszelkie dolegliwości. Przeszłam się do dużej ciemno brązowej szafy z której wyciągnęłam ręcznik. Wszystkie inne meble w nie dużym pokoju były z tego samego drewna co szafa. Tylko łóżko odznaczało się jeszcze jasną pościelą. Z lekkim westchnieniem poszłam do łazienki, która utrzymana była podobnie jak pokój w odcieniach brązu. Beżowe kafelki, brązowe szafki, tak samo czyste miejsce jakby nikt tu wcześniej nie mieszkał. Odkręciłam wodę i czekając aż wanna się napełni wyglądałam za okno przypatrując się ludziom, którzy podobnie jak ja wstawało skoro świt aby pracować. Krzątali się po ulicach, wszyscy szybko, spiesząc się ażeby tylko się przypadkiem nie spóźnić. Niczym małe mrówki, które zaprogramowane mają że muszą pracować i nie mogą przestać. Odeszłam od okna i zaciągnęłam zasłony, po czym rozebrałam się do naga i zanurzyłam się w przyjemnej ciepłej wodzie. Gdy sama nie musiałam się spieszyć do pracy było mi jakoś dziwnie, nienaturalnie spokojnie, nie musiałam się martwić co dzisiejszy dzień przyniesie, bo mogłam go spędzić jak chcę. To było dość ciekawe uczucie. Pozwoliłam sobie na leżenie w wannie dobre kilkanaście minut zanim zabrałam się za mycie. Przyjemnie mi było tak leżeć i planować co mogłabym dzisiaj zrobić. Na pewno było to dla mnie coś nowego. Nie miałam szczerze pojęcia jak mogę go wykorzystać, więc po kąpieli ubrałam się mimo wszystko w dość typowy dla siebie strój, składający się z wysokich butów, długich spodni, białej koszuli i wojskowego płaszcza. Nie mogłam sobie pozwolić na roztargnienie, do ubioru dołączyłam również broń, którą zawsze przy sobie nosiłam. Mimo że był to dzień wolny, wiedziałam że ludzie mnie rozpoznają na ulicach, więc musiałam spełniać ich oczekiwania. Wyszłam z hotelu, nie oddając jeszcze kluczy, nie wiedziałam jak długo przyjdzie mi jeszcze tu urzędować, więc wolałam jeszcze sobie zostawić możliwość powrotu do tego pokoju. Przechadzałam się spokojnym krokiem po ulicach miasta, co jakiś czas słysząc za sobą szepty lub jawne wskazywanie na mnie. Było to doprawdy drażniące, ale nie były niczym nowym. Rzadko pokazywałam się wśród innych istot, więc byłam atrakcją, kiedy już to następowało. Błądziłam bez celu, nie mogąc znaleźć sobie ani miejsca ani tym bardziej zajęcia, zaczęło mnie to powoli irytować. Jeśli tak miały wyglądać dni wolne to o bogowie, jak się cieszę że prawie nigdy ich nie miałam! Zanudzić się idzie w ten sposób. Co niby mam robić? Spacerki, odwiedziny, kawa, herbata. Gdzie i po co ja się pytam? To tylko marnowanie czasu, którego nienawidzę marnować, mimo że mam go od groma. Skupiając się na swojej rosnącej irytacji z powodu uciekania mi cennego czasu nawet nie zauważyłam jak zderzyłam się z kimś.
- Nie umiesz łazić?! Patrz gdzie leziesz! - fuknęłam, chociaż po chwili sobie przypomniałam że nie mogę przelewać swojej złości na ludzi. Z westchnieniem strzepałam niewidzialny kurz z płaszcza i podniosłam wzrok na nieznajomą mi istotę. Aczkolwiek gdy spojrzałam na mężczyznę? Chłopaka, zorientowałam się że skądś go kojarzę. Skąd? Dobre pytanie. Kontakt utrzymywałam zaledwie z kilkoma bogami, więc mógł się przewinąć w jakimś towarzystwie. Dopiero po chwili namysłu udało mi się go skojarzyć. - Jesteś Yonki, prawda? Bóg Chaosu. - spytałam prostując się i lekko uśmiechając, będąc zadowoloną że udało mi się go jednak rozpoznać.

Yonki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz