środa, 8 kwietnia 2020

Chloe DO Lionela

Wróżka wpatrywała się zaspanymi oczami w osobę stojącą po drugiej stronie lady, starając się zrozumieć co ta stara się jej powiedzieć, co niestety przychodził nie do końca z taką łatwością jak można było myśleć. Sądząc po tonie głosu kobiety obciętej na "grzybka" i nadmiernej jej gestykulacji rękoma, na pewno nie chciała najzwyczajniej w świecie zapłacić za posiłek. Chloe jedynie stała uśmiechając się słabo, w myślach przeklinając ją i "proszą" by ta już sobie poszła. Akurat z samego rana musiał się znaleźć jakiś nie zadowolony klient, nawet stojący obok mężczyzna z trudem rozumiał to o co się wykłócała. A on przynajmniej dzisiaj się wyspał, nie co dziewczyna. Przeniosła wzrok na współpracownika, który wzruszył jedynie ramionami. Sądząc po jego wyrazie twarzy miał ochotę czym prędzej schować się na zapleczu, porzucając tym samym Chloe.
- Przepraszam, czy może Pani powtórzyć... - przetarła palcami oboje oczu, miała ochotę dodać żeby najlepiej zaczęła żalić się od początku, tym razem przechodząc do sedna i dodatkowo mówiąc po prostu wolniej, a nie jak katarynka - Chodzi o kawę, tak? - spytała przenosząc wzrok na kubek, który był wręcz ściskany ze złości długimi palcami przez klientkę
Prośba jak i pytanie musiały chyba jeszcze bardziej rozzłościć kobietę, w jednej chwili jej blada trupia cera, przybrała kolor czerwieni. Coś jednak sprawiło, że momentalnie się uspokoiła i na jej twarzy zagościł uśmiech, jednak to nie był taki przyjazny uśmiech.
- Tak. Chodzi o kawę - potwierdziła podsuwając bliżej wróżki kubek, który do połowy był pełny
Czarnowłosa wbiła spojrzenie dwukolorowych oczu w czarną ciecz, zastanawiając się dalej o co może chodzić. W końcu, gdyby jej nie smakowała to od razu by przyszła z reklamacją, a nie zostawiła wręcz resztki - Poprosiłam o syrop karmelowy, a dostałam waniliowy - odparła oburzona wywijając usta
Kelnerzy wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenie. Od około dziesięciu minut kobieta naprzeciw ich trajkotała jak najęta praktycznie o wszystkim i niczym, narzekając na restaurację i nie pozwalając dojść do słowa. A rozchodziło się jedynie o smak syropu, który został pomylony przez mężczyznę. W momencie, gdy ten spostrzegł piorunujące spojrzenie współpracownicy zaśmiał się nerwowo.
- Mój błąd. Wystarczyło od razu podejść. Już idę zrobić nową kawę, oczywiście nic Pani nie płaci! - odparł, gdy został uprzedzony przez niziołka, który jak proca podbiegł do ekspresu, by przygotować napój z upragnionym karmelowym syropem
Oczywiście wróżka nie byłaby sobą, gdyby po takiej awanturze jaką spowodowała klientka, nie dodała czegoś od siebie do kawy, sprawiając że powinna bardziej smakować. Oczywiście tym razem dodała dobrego syropy. Z wymalowanym uśmiechem na twarzy grzecznie podała kobiecie kubek, po czym życząc smacznego powiedziała, że ma nadzieję że jeszcze ta pomimo takowej wpadki, jeszcze nie raz odwiedzi restaurację. W momencie, gdy "Pani Grzyb" opuściła budynek, kelnerka oparła się o blat nie mogąc powstrzymać złowrogiego uśmiechu.
- Okej...mogę wiedzieć co dodałaś do tej kawy? - spytał brunet wzdychając, po czym sam również oparł się o ladę
- Te usta milczą jak grób - odparła na pytanie, jednak po chwili pośpiesznie dodała - Spokojnie, nic jej nie będzie. Po prostu będzie miała dłuższe posiedzenie w toalecie. Będzie miała czas by przemyśleć swoje zachowanie. A ty się nie myl, bo powiem szefowi jak ostatni raz wyglądała twoja zmiana - westchnęła stukając palcami lewej dłoni o blat, po czym jak gdyby nic ruszyła obsługiwać stałych klientów, przynajmniej wiedziała że żaden z nich nie będzie się o nic sprzeczał
Reszta dnia pracy minęła dość spokojnie. Przynajmniej już żaden z nowo przybyłych osób się nie awanturował, po prostu w spokoju składali zamówienie, dostawszy to co chcieli jedli lub pili, a potem najzwyczajniej w świecie płacili i opuszczali lokal. Tak mógłby wyglądać każdy dzień. Każdy byłby zdrowszy, nikt nie miałby popsutego humoru na cały dzień. A jednak musieli znajdować się tacy ludzie, jak kobieta z rana. Zbierając talerze krążyła miedzy stołami kładąc je na dużej tacy, którą trzymała w jednej ręce na wysokości swojej głowy.
- Chloe! Wrócę za pół godziny, dasz sobie radę? - w odpowiedzi dziewczyna przytaknęła nie przerywając wcześniejszej czynności
Za raz i tak kolejny raz będzie musiała oblecieć salę by pozbierać kolejny stos naczyń i zanieś do kuchni, gdzie non stop myte były przez jeszcze jednego członka zespołu. Ruch i tak był teraz nieduży, aż dziwne. Jednak dzięki temu na pewno w trzy osoby jeszcze uda im się wyrobić do powrotu Rudolfa. Od dłuższego czasu nikt nowy nie pojawił się w pomieszczeniu, jedynie lokal powoli był opuszczany przez ludzi, do czasu gdy w drzwiach stanęła męska postać. Wystarczyło jedno spojrzenie kolorowych oczu Chloe na nowego klienta, by móc stwierdzić, że jeszcze nigdy go nie widziała. Czym prędzej kobieta udała się odnieść talerze, by móc na spokojnie obsłużyć mężczyznę. Gdy wróciła, zauważyła że ów czarnowłosy usiadł przy stoliku w kącie. Zabierając kartę ruszyła w jego kierunku, przywitawszy się z nim podała mu menu.
- Mogę już przyjąć zamówienie? - spytała po chwili, po tym jak dała czas mężczyźnie na zdecydowanie się, ponownie podeszła do stolika z długopisem i notesem w ręce gotowa zapisać zamówienie

Lionel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz