poniedziałek, 1 czerwca 2020

Arahabaki DO Kimiko

Cóż im po pięknej nocy, gdy i tak są oddaleni od siebie?
Za nim chłopak całkowicie oddał się w objęcia snu, jeszcze parę razy miał okazję otworzyć oczy. Świat był dość rozmazany. W dodatku w pomieszczeniu, w którym się znajdował, było już ciemno. Jedyne światło, jakie przykuło jego wzrok na parę chwil, było to dochodzące ze szpary w niedomkniętych drzwiach, które prowadziły do sąsiedniego pomieszczenia. Można się łatwo domyśleć, że było to coś w stylu łazienki i tam właśnie znajdowała się jego dzisiejsza towarzyszka. Nawet nie próbował wstawać ani w ogóle się zastanawiać nad tą sytuacją. Jak tu się znalazł? Gdzie jest jego wino? Ból głowy z rana powinien mu wszystko rozjaśnić i uświadomić go, jakim drętwym i niestosownym tekstem rzucił, gdy już prawie tam odpłynął. Gdy jego powieki znów opadły, ledwo co zdążył się przekręcić na bok, usłyszał dziwne stukanie. Można by rzec, że nic nie powinno zdołać obudzić osobę porządnie napitą, ale cóż. Jako bóstwo trochę daleko mu od normalnych ludzkich zachowań, tak samo temu czemuś, co tak niemiłosiernie stukało. Był to nikt inny, jak jego wierny sowi zwiadowca. Okno znajdowało się centralnie przy ścianie nad łóżkiem. A na zewnątrz, na parapecie siedziała dość duża sowa, która wbijała swoje gadzie świecące ślepia prosto w szybę, patrząc na swojego pana. Co jakiś czas dziobem bądź pazurami, stukała w okno, co po jakimś czasie stało się bardzo irytujące. W dodatku zmieszało się to z odgłosami spadającej wody prosto z prysznica, którego dźwięki dochodziły jeszcze wyraźniej do pokoju przez niedomknięte drzwi. Jak tu spać? No nie da się.
- Zamknij mordę. - wymruczał. Ewidentnie powinien przez sen, gdyż nikt tu nic nie mówił poza właśnie nim, ale niestety jeszcze nie udało mu się na dobre zasnąć. Jakież to piękne, gdy nawalony człowiek, a w zasadzie bóstwo z przerośniętym ego, robi z siebie takiego głupa. Jednak można mu to i owo wybaczyć, gdyż po prostu nie wie, co mówi. Niestety stukoty w szybę nie ustały. Tak samo, jak lejąca się woda. - No mówię, nie? Zamknij się. - wymamrotał dość niewyraźnie, otwierając do połowy oczy i podnosząc głowę. Powoli zmierzył wzrokiem całe pomieszczenie, aż w końcu podniósł się na łokciach, a później całkowicie usiadł na łóżku. Obrócił wtedy głowę w stronę okna. Nie był zadowolony z widoku tego ptaszyska. Można się już domyślić, że słabo się dogadują, a w zasadzie rzadko. - Idź ode mnie głupi worku pierza. - wymruczał. W jego oczach w ogóle ptaszysko przypominało kurę. Jednak zwierzę samo w sobie nie zamierzało odpuszczać, a rudzielec za wszelką cenę chciał je odgonić. Najpierw machnął ręką parę razy. Następnie rzucił w okno poduszką, a gdy to już nie poskutkowało (gdyż no szyba. Poduszką jej niestety nie rozwali), dobrał się do torby, która leżała na podłodze. Lekko się zachwiał przy schylaniu, ale zamachnął się bezbłędnie, by tylko trafić w ptaka.
- Co ty robisz?! - usłyszał, gdy tylko torba wraz z zawartością przebiła szybę i automatycznie strąciła sowę z parapetu. Krzyknęła tak Kimi, która właśnie wyglądnęła z łazienki przez coraz głośniejsze dźwięki dochodzące z sypialni. Arahabaki od razu na nią spojrzał i szelmowsko się uśmiechnął. Była w samym ręczniku. Miał co podziwiać.
- Cześć. - odezwał się, a potem cicho czknął. Za oknem było słychać szamotania się sowy, która wylądowała na ulicy pod oknem. Pewnie wylądowała na niej ta torba i nie umie się wyswobodzić. Dziewczyna jedynie westchnęła poirytowana. Nie było sensu w rozmowie z chłopakiem. Zupełnie nie wiedział, co robi, a jutro, gdy wytrzeźwieje, porządnie się zdziwi. Dziewczyna w pośpiechu zabrała swój płaszcz i skierowała się do wyjścia w pokoju, natomiast chłopak znów się położył, mrucząc: - Nareszcie. Cisza i spokój. Cisza i spokój...
Spokój może dla niego. Kimiko w ogóle nie była zadowolona tą sytuacją, a sam fakt, że drzwi wyjściowe były zamknięte, był dość dziwny. Nie przypominała sobie, że je zamknęła, a gdy tylko zaczęła szukać klucza, nigdzie go nie mogła znaleźć. Cóż. Jak widać, teraz na pewno nie wyjdzie, a przecież drzwi nawet nie będzie próbować wyważyć. Już wystarczy, że karczmarz zdecydował się powierzyć im ten dobrze prezentujący się pokój. Lepiej go nie niszczyć. Zdecydowała się wrócić do łazienki, a później lub ewentualnie rano nad tym pomyśleć. Może, gdy Arahabaki już wytrzeźwieje, to jej pomoże? Chociaż kto wie, ile to jeszcze potrwa i czy czasem jeszcze dziś się nie obudzi.

(Kimiko?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz