Jak to mówią: Niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
Nie miała pojęcia czemu, ale to powiedzenie w jakiś dziwnie słodko-gorzki
sposób opisywało dokładnie jej sytuację. Kim nie raz, nie dwa wdawała się w
dosyć burzliwe romanse i ucinała relację, zanim ta przerodziła się w coś głębszego.
Dlatego właśnie teraz los pokarał ją za kilka nadszarpniętych męskich ego.
„Jesteś dla mnie ważna, Kimi.” – te słowa dudniły jej w
głowie i tylko jedna rzecz mogła je wymazać. Alkohol. A konkretniej DUŻO alkoholu.
I to właśnie Kim postanowiła zastosować. Pozwalając by płomienie szalały wokół
niej otworzyła butelkę wina. Biorąc kilka większych łyków zagłuszała wyrzuty
sumienia. Zraniła Go. I chociaż była naprawdę wściekła to doskonale wiedziała, że
na to nie zasłużył.
- Przeklęty rudzielec… - Zaklęła pod nosem i wzięła kolejny łyk trunku. – I co mam teraz do cholery zrobić? – Pokręciła głową. W pokoju było ciepło i chociaż płomienie zdawały się szaleć bez opamiętania, to ani przez chwilę nie oddaliły się od Kimi. Nawet mała iskierka nie miała odwagi zabłądzić dalej niż kilka centymetrów od jej ciała.