piątek, 13 marca 2020

Aiden DO Dusty'ego

Dzisiejszy dzień zapowiadał się całkowicie ciężko, wiedziałem to już od pierwszych kilku chwil po obudzeniu się tego jakże urokliwego poranka. Tego dnia bardziej niż kiedykolwiek nie chciało mi się wstawać z łóżka, a tym bardziej o czymkolwiek decydować. Niestety lu b stety nie dane mi było siedzenie w łóżku i nic nie robienie. Skoro świt już zostałem obudzony, kilkakrotnie, przez pracowników pałacu, którzy pilnowali abym się nigdzie nie spóźnił. Z ciężkim sercem wstałem i zacząłem się ubierać. Zrobiłbym wiele aby móc jeszcze trochę pospać. Władca też człowiek chyba, nie? Po ubraniu się z szedłem do jadalni, gdzie zjadłem śniadanie z rodzeństwem, które miała aż nazbyt wiele energii. Skąd oni ją mają? Nie mam pojęcia, ale takie pokłady niewykorzystanej mocy by mi się przydały.
Nadzwyczaj głośno było przy stole, albo to ja niewyspany każdy dźwięk odbierałem ze zdwojoną siłą. Nie skupiałem się na słowach, rozmawiali o zwykłych, tak beztroskich problemach, że momentami zazdrościłem im, że są młodsi i nie muszą się martwić sprawami królestwa. Szybko zostałem zabrany z posiłku przez doradcę, tu to, tu to, tu tamto. Zawsze są w stanie coś wymyślić. Zero spokoju, zero odpoczynku. Praca na pełen etat. Lubiłem tę funkcję, chociaż przede wszystkim umiałem ją odpowiednio sprawować. Momentami jednak stawała się wprawdzie utrapieniem. Tak jak dzisiaj, kiedy nie miałem kompletnie ochoty na spotkania i inne sztywne zabawy. Były dni kiedy wstawałem pełen energii, chęci do tego wszystkiego, ale to nie był jeden z nich. Była taka piękna pogoda, nic tylko chce się wyjść i spacerować, posiedzieć w promieniach słońca, które przyjemnie grzeje. Pójść do lasu, kompletnie odciąć sie od wszystkiego i poodpoczywać. Z mojej kontemplacji wyrwał mnie cichy głos doradcy.
- Proszę podpisać. - szeptał cicho.
Siedziałem na spotkaniu, udając że rozmyślam dalej nad dekretem rozmyślałem nad spacerem. Zdążyłem przeczytać to sto razy, byłem pewny podpisania, ale mogłem sobie pozwolić na chwilę oderwania od rzeczywistości. W milczeniu podpisałem się na dokumencie trzymanie przeze mnie piórem.
- Jeśli to wszystko, to niech zgromadzeni pozwolą, ja się oddale. - powiedziałem wstając od stołu i kłaniając się lekko odszedłem, kiedy spostrzegłem ogólne zezwolenie pod postacią kiwnięcia głową. Nadzwyczaj nie często się zdarzało aby cały dzień mi minął na takim odcieniu od rzeczywistości, jednak dobrze mi to zrobiło, czułem się znacznie lepiej niż z samego rana. A jako że to był koniec obowiązków, mogłem wreszcie udać się na upragniony spacer. Nim się jednak zorientowałem za oknem rozpoczęła się prawdziwie ulewa. Uroki wiosny? Dobre sobie. Deszcz i wiatr nie zniechęciły mnie do wyjścia, mimo ogólnych sprzeciwów wyszedłem z pałacu. Pogoda nie dopisywała, jednak nie stanowiło to dla mnie problemu, zacna peleryna, która została dla mnie uszyta dobrze ochraniała przed przemoknięciem. W pewnym momencie znalazłem się już w lesie, gdzie deszcz amortyzowany był przez duże liście drzew i ich gęste korony. Ogarnął mnie wszechobecny spokój, wszystkie dźwięki i zapachy niesamowicie uspokajały. Spostrzegłem jak coś delikatnie spada z gałęzi drzewa i powoli kieruje się ku ziemi. Niewiele myśląc wystawiłem dłoń, na którą upadła mi mała istota. Zdziwiłem się, ponieważ szczerze nigdy nie widziałem wróżki w tej małej formie, wiele osób twierdzi, że są w niej bardzo słabe więc nie zmieniają się za często. Wróżka wydawała się spać, chociaż raczej była nieprzytomna. W zasadzie nie miałem pewności co zrobić, miałem nadzieję że szybko się obudzi, jednakże jeśli coś się jej stało, musiałem szybko zabrać ją do Pałacu, gdzie mam nadzieję potrafią jakoś pomóc. Nie miałem nawet pojęcia czy takie istoty chorują, ale skoro twierdzi się, że są osłabione fizycznie, to chyba tak.
- Mam nadzieję że nic Ci nie jest. - powiedziałem cicho, bardziej do siebie ponieważ wątpiłem, że mała istota mnie usłyszała. Okryłem wróżkę częścią peleryny, aby woda nie kąpała bezpośrednio na nią. Szczerze miałem nadzieję, że nic poważnego nie grozi istotce, ani się nie przerazi widząc mnie kiedy się obudzi.






Dusty?
<Następne opowiadanie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz