czwartek, 16 kwietnia 2020

Agatha DO Nathaniela

Odwróciwszy wzrok od mężczyzny zakonnica spojrzała na okno znajdujące się po jej prawej stronie. Przez dłuższą chwilę skupiła uwagę na kwiecistych krzewach, których kolory kwiatów były jedną wielką mieszanką barw. Mogło wydawać się to dziwne, w końcu spoglądała w inną stronę, ale przez cały czas czuła na sobie wzrok nieznajomego księdza. W momencie, gdy na nowo po zaledwie minucie przeniosła na niego spojrzenie zauważyła stojącego za nim starszego księdza, blondyn jednak nie wyglądał jakby jeszcze nie zdał sobie sprawy z jego obecności. Dla zachowania pozorów pozdrowiła staruszka, który po chwili uderzył młodszego księdza. Słysząc o tym, że jej sąsiad z ławy nie był na ostatnim ze spotkań, dodatkowo sam biskup mu to wypomniał, na jej twarzy pojawiło się rozbawienie. Nie chcąc podpaść duchownemu wyższej randze, w tym samym momencie czym prędzej odwróciła się próbując na nowo przyjąć niewzruszony wyraz twarzy. Jednak przysłuchując się ich dalszą wymianę słów przychodziło jej to z trudem. Ciekawe czy rzeczywiście był aż tak chory czy tylko na szybko wymyślił taką wymówkę byleby usprawiedliwić nieobecność na spotkaniu. Na całe szczęście zakonnice ominęło wypytywanie i nie musiała się tłumaczyć. Chciała dowiedzieć się od razu jak staruszek odejdzie, czy blondyn skłamał, niestety kapłan ją uprzedził, tym samym karząc przesiąść się mężczyźnie. Odprowadziła obojga wzrokiem będąc zła, że akurat jak ktoś w końcu obok niej usiadł to został wręcz przegoniony, inaczej nie mogła tego nazwać. Miałaby kompana do rozmowy, a tak to jak zwykle po wstępie i sprawdzeniu obecności od razu najzwyczajniej w świecie oparła głowę o ścianę wnęki, po zaledwie kilku minutach przysnęła znudzona ciągłym tematem remontów kościołów i potrzebnej większej ilości funduszy. Co jakiś czas wyrywana ze snu była przez podniesiony głos biskupa, jednak od razu gdy jego ton ponownie łagodniał ponownie zasypiała. Kilka razy jeszcze ta sytuacja się powtarzała, dopóki do głosu nie doszła jedna z zakonnic, tym samym pozwalając kobiecie na dłuższą drzemkę. Ta trwała nieprzerwanie do momentu, gdy została rozbudzona przez ponowne dojście do głosu kapłana oznajmiającego koniec spotkania. Przetarła zaspane oczy chcąc nie dać po sobie poznać co przez ten cały czas spotkania robiła. Przechyliła się chcąc zobaczyć czy duchowni zbierają się do wyjścia, tak jak myślała większość z nich siedziała i zaczęła dyskutować między sobą, w tym i Elżbieta. Westchnęła zirytowana, znowu będzie musiała siedzieć i czekać na zakonnicę, a ta jak zwykle nie będzie się spieszyła. Pośpiesznie przeniosła wzrok słysząc odgłos kroków, ten sam mężczyzna co się spóźnił czym prędzej skierował się do wyjścia, jak widać tylko pierwszy był gdy chodziło o wyjście. Zareagowała uśmiechem widząc to scenę, udało mu się wręcz niezauważenie wyjść, chyba poza nią nikt nie zauważył jego wyjścia. A przynajmniej biskup znowu się go nie doczepił, w tym samym czasie akurat był zajęty rozmową z innym księdzem. Przyglądając się całej tej zbieraninie w końcu kobieta na nowo wyciągnęła telefon z kieszeni, odszukując Elżbietę w kontaktach wysłała jej sms'a, którego treść mniej więcej mówiła tyle, co że zakonnica idzie się przejść i wróci sama, gdy już jej się znudzi zwiedzanie. Idąc w ślad za jej poprzednikiem również opuściła salę, jak i budynek. 
- Trochę jej zejdzie na wspominkach - uśmiechnęła się słabo wpatrując się w godzinę wyświetlaną na ekranie telefonu, którego czym prędzej schowała do kieszeni i zaczęła się rozglądać na około zastanawiając się gdzie będzie mogła spędzić resztę dnia
Monopolowy z automatami do gier od razu odpadał, jeszcze tego brakowało żeby ktoś zobaczył siostrę zakonną uprawiającą hazard. Badając pozostałe otoczenia znajdujące się wokół budynku spotkań duchownych w końcu swój wzrok zatrzymała na pobliskim parku oddalonym o niecałe może dziesięć minut. Tyle jej by to zajęło, gdyby nie wstąpiła po drodze do sklepu, w którym kupiła sok i paczkę precli do domu. No chyba, że zje jej podczas posiedzenia w parku. W końcu droga z asfaltowej zamieniła się w żwirową, tym samym dając do zrozumienia, że idzie się już jedną z alejek obok której rosły klomby barwinka i funki. Chwilę wędrowała między alejkami, aż w końcu znalazła jedną z wolnych ławek przy jeziorze. 
- Czy ty go widziałaś? - gdy przymierzała się do otwarcia paczki precli do jej uszu dotarł wręcz piskliwy pisk jednej z młodych dziewczyn, które akurat przechodziły obok niej
Towarzyszka rozanielonej dziewczyny nie podzielała jej entuzjazmu, wręcz na jej twarzy gościło zniesmaczenie. 
- Ja wiem, że lubisz starszych... ale to był ksiądz! Miał koloratkę no i sutannę, to chyba ci nie umknęło! Serio jesteś dziwna. Jakbyś nie mogła poszukać kogoś w swoim wieku... - westchnęła dziewczyna, w tym samym momencie przeniosła wzrok na zakonnice, która przyglądała się tej dwójce i przysłuchiwała się z zaciekawieniem ich rozmowie, aż żałowała że tylko tyle udało jej się usłyszeć - Chyba mieli jakieś spotkanie... - dodała ściszonym głosem, po czym pozdrowiła Agathe
Momentalnie do głowy blondynki wpadł pomysł, aby sprawdzić cóż to za ksiądz sprawił, że nastolatki do niego wzdychają, a raczej jedna z nich. Czyżby...nie, to na pewno nie był jej niedoszły towarzysz rozmów, w końcu gdy opuszczał salę wyglądał raczej jakby chciał czym prędzej wrócić do domu, a nie udać się na spacer. A może jednak? Ciekawość sprawdzenia tego, kim był ów osobnik na tyle zwyciężyła, że kobieta czym prędzej ruszyła w kierunku, z której przyszły dziewczyny. Nie musiała iść zbyt długo, bo już z daleka zauważyła rzeczywiście siedzącego księdza na jednej z ławeczek pochylonego w przód i coś piszącego w notesie. 
- Poważnie... - rzuciła rozbawiona wpatrując się w jasnowłosego księdza, który ani na chwilę nie oderwał się od swojego zajęcia
Wykorzystując to podeszła do niego od tyłu, zaglądając przez ramię w myślach przeczytała to co zapisywał, by po chwili wypowiedzieć dwa ostatni słowa na głos tym samym odrywając mężczyznę od ciągłego pisania. Jego zaskoczona mina na widok zakonnicy była bezcenna, najwidoczniej zarówno jak i on jak i ona nie spodziewał się zobaczyć tu siebie nawzajem, w przypadku Agathy tak było zaledwie jeszcze kilka minut temu.
- Spokojnie, nie śledzę cię - powiedziała pośpiesznie jakby obawiając się, że zaraz mężczyzna może coś takiego pomyśleć - Po prostu byłam ciekawa o kim rozmawiały tamte dziewczyny... - urwała, skoro tak zajęty był notowaniem, to pewnie nawet nie zauważył ich i do końca nie rozumiał jej słów. Miała ochotę jeszcze powiedzieć o tym, że stał się obiektem westchnień jakieś małolaty, jednak po chwili namysłu zrezygnowała z tego pomysłu - Dlaczego ksiądz tak pośpiesznie wyszedł ze spotkania? Biskup może, źle to odebrać i znowu się do księdza doczepi przy następnym spotkaniu - mimo, że miało to zabrzmieć jako przestroga, żeby mężczyzna uważał i już nie podpadał staruszkowi, to powiedziała to ze śmiechem w głosie 
Im dłużej tak mu się przyglądała poniekąd zaczynała rozumieć zachowanie tamtej dziewczyny. Faktycznie było w nieznajomym coś intrygującego. Mogła otwarcie oznajmić światu, że była jedna rzecz która podobała się jej w księdzu. A były to oczy, a właściwie ich kolor który kontrastował z kolorem jego blond włosów. Wpatrywała się, a wręcz gapiła prosto w jego czekoladowe tęczówki, w których wręcz się zatraciła w ułamku sekundy. Zarówno jak szybko została zahipnotyzowana, tak też szybko wróciła do normalności odwracając głowę nieco w drugą stronę, by zakonnik nie czuł się zbytnio osaczony przez nią. W końcu jeśli ktoś patrzy ci w oczy przez dłuższy czas można sobie pomyśleć tylko dwie rzecz, albo ta osoba chce cię zabić albo chce iść z tobą do łóżka. 

Nathaniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz