piątek, 22 maja 2020

Kimiko DO Arahabaki'ego

<poprzednie opowiadanie>

Nieznajomy rudzielec okazał się być wyjątkowo miłym i uprzejmym gentlemenem.  Kim czuła się w jego towarzystwie nadzwyczaj swobodnie i nim się spostrzegła przestała zastanawiać się nad jego motywami. Subtelnie z nim flirtowała na co on odpowiadał szelmowskim uśmiechem i krótkim, acz subtelnym zerknięciem na jej dekolt. Gdy zachęcił ją by dała się lepiej poznać, zareagowała szczerym uśmiechem. Na jego pytanie skąd pochodzi odpowiedziała dość wymijająco. Poza tym nie ukrywała czym się zajmuje i co sprowadziło ją tutaj.

- Jeśli coś wpadnie mi w oko muszę to mieć. - Wzruszyła lekko ramionami popijając wino, które Arahabaki dolał właśnie do jej kieliszka. - Tak jak na przykład, tę księgę. - Pochyliła się nad torbą. Trochę z winy alkoholu, ale też naumyślnie zachwiała się na krześle, dając tym sobie pretekst by dotknąć jego ramienia. Przeprosiła cicho prostując się i dopiła swój kieliszek. Nie należała do nieśmiałych kobiet, które ukrywały swoje zainteresowanie. Arahabaki nie wydawał się jednak zniesmaczony jej śmiałym posunięciem. Obdarzył ją kolejnym szelmowskim uśmiechem i dolał jej wina.
Kilka butelek później Kim zorientowała się, że w karczmie zrobiło się pusto. Tylko właściciel polerował kufle a ona wraz z rudzielcem bawiła się w najlepsze. Arahabaki powoli osiągał swój limit. Chyba narzuciła zbyt szybkie tempo lub jej towarzysz miał słabą głowę.
- Ładne cycki - Gdy rzucił tę cudowną frazę, była już pewna. - Czyja robota? - Mężczyzna chwiał się na krześle z uśmiechem spoglądając na nią. Zaśmiała się cicho i już chciała na żarty oburzyć się, że są całkowicie naturalne, ale zamilkła gdy jego twarz wylądowała na jej piersiach.
Karczmarz, który wcześniej udawał, że ich nie słucha zastygł w miejscu patrząc na Kim. Ta zerknęła na rudzielca, który jak się domyślała zasnął. Zaśmiała się cicho mając nadzieję, że nie ślinił się w trakcie snu. Wypił zdecydowanie za dużo. Spojrzała na właściciela:
- Macie na górze wolne pokoje? - Uśmiechnęła się wskazując na Arahabakiego.
- Tak. Oczywiście! - Karczmarz odpowiedział zadziwiająco optymistycznie. Odłożył kufel wraz ze szmatką na blat. - Pójdę po klucze. - Rzucił i nim Kim zdążyła odpowiedzieć zniknął na zapleczu.
- Nie za wygodnie Ci? - Zapytała ze śmiechem śpiącego. Nie oczekując odpowiedzi powoli pomogła mu się wyprostować. Przytrzymując go założyła torbę na ramię i delikatnie ściągnęła go z krzesła. Jego lewe ramię przełożyła sobie przez bark i przytrzymując ruszyła z nim na schody.
- Są taaaaaakie mięciutkie... - Mamrotał pod nosem lekko podekscytowany. - I duuuuże.
Arahabaki brzmiał odrobinę jak dziecko co ją wyjątkowo rozbawiło. Była pod wrażeniem, że mimo wszystko jakoś (chociaż ledwo) trzymał się na nogach. Schody były jednak wyzwaniem i dotarcie na piętro kosztowało ją nie lada wysiłek. Gdy dotarli na górę, karczmarz stał już przy jednym z pokoi. Kim podziękowała mu skinieniem głowy i wyciągnęła dłoń. Właściciel zerknął na nią niepewnie, ale dał jej klucz i oddalił się.
Zamknęła za nimi drzwi i nadal mamroczącego Arahabakiego położyła na łóżku. Wyprostowała się z lekkim grymasem kładąc torbę na ziemi. Może i nie był wysoki, ale do lekkich też nie należał. Wykorzystała chwilę, by rozejrzeć się po pokoju. Był skromnie urządzony ale czysty, z dużym łóżkiem i szafą. Zupełnie nie przypominał pokoju dla przejezdnych, a Kim widziała takich sporo. Arahabaki i karczmarz zdecydowanie musieli się znać.
Podeszła do łóżka i spojrzała na rudzielca. Alkohol robi z człowiekiem naprawdę niesamowite rzeczy - pomyślała z lekkim uśmiechem. Ostrożnie ściągnęła mu kapelusz odkładając go na półkę obok łóżka. Starając się go nie budzić ściągnęła również płaszcz i odpięła guziki kamizelki. Nie kierowały nią jednak żadne nieprzyzwoite myśli. Wiele razy zdarzało jej się upić i nie było nic gorszego niż zasypianie w ubraniach. Kac sam w sobie był karą.
Gdy odpięła mu dwa górne guziki koszuli zauważyła naszyjnik. Nie była wścibska, więc powstrzymała się przed zerknięciem na wisiorek.
Arahabaki leżał wygodnie przykryty pościelą. Dopiero teraz poczuła zmęczenie gdy alkohol i przebyta podróż dały o sobie znać. Zdecydowanie potrzebowała prysznica. Na jej szczęście w pokoju była również łazienka. Zerknęła na śpiącego Arahabakiego.
- Chyba się nie pogniewa? I tak śpi. - Przewiesiła swój płaszcz przez oparcie krzesła i ruszyła do łazienki.

(Arahabaki - Pogniewa się czy okaże łaskę jak Kimiko?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz