środa, 14 października 2020

Arahabaki DO Kimiko

<Poprzednie opowiadanie>

Gdy został sam, szybko do niego dotarło, co głupiego palnął i jak tym zawalił na całej linii. Stracił idealną okazję w imię czego? Mówią, że faceci są bardzo prostolinijni, ale on jest chyba jakimś nieśmiesznym i żałosnym wyjątkiem. Zupełnie nie wiedział, jak to odkręcić, a co dopiero wyjaśnić. Dobrze byłoby, gdyby Kimi nie zadawała zbędnych pytań, ale to jest nieuniknione.
Sama gorzka świadomość bezradności nie dawała mu usiedzieć na miejscu. Zignorował polecenie dziewczyny i w końcu dźwignął się na równe nogi. Ból sam w sobie zaczął odczuwać stosunkowo niedawno. Tak samo, jak tracić świadomość podczas używania swojej potężniejszej zdolności. Zdążył do tego przywyknąć, ale mimo wszystko nigdy nie polubi bólu — teraz też wolałby go nie czuć. To jest dla niego takie dziwne uczucie. Nieprzyjemne...? Nawet nie umie znaleźć odpowiednich słów na jego opisanie. Ludzie cierpią, ale bogowie? Kolejna przytłaczająca niewiadoma. Teraz już żałował, że w ogóle zostawił swoją winiarnię. Mógł to wszystko na spokojnie jeszcze na miejscu przemyśleć i po drodze nie wdawać się w niepotrzebne "bójki". Z pewnością znów nie udało mu się pozbyć tej demonicy i upierdliwa franca gdzieś uciekła. Westchnął ciężko, dotykając dłonią twarzy, wyrażając tym swoje zażenowanie własną osobą. Gdyby był w stanie, to samemu sobie z chęcią by przywalił, ale już wystarczająco było mu słabo. Zaczął przechadzać się wzdłuż pokoju, intensywnie myśląc. Nie lubił za bardzo chodzić boso po podłodze, ale z drugiej strony nie chciało mu się znowu wkładać butów. Wzrokiem wyśledził swoją torbę. Leżała przy łóżku tuż koło krzesła, na którym był powieszony jego płaszcz. Pokój nie był jakoś bardzo duży. Łóżko szerokie w miarę wygodne, a przez nie do końca zasłonięte okno wpadało do środka światło księżyca oraz delikatny wietrzyk przez uchylone okno. Nie mógł się powstrzymać od wyjrzenia przez nie. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to czyściutkie niebo, pod którym rozchodziło się miasto. Różnej wielkości budynki spowite mrokiem i delikatne pojedyncze pomarańczowawe światła w oknach. Widok był bardzo klimatyczny i idealnie oddawał mentalność mieszkańców Wschodniego Królestwa. Wiele razy bywał w tym miejscu, ale jeszcze nigdy nie miał sposobności zauważenia tego wszystkiego. Jego najwyraźniejsze wspomnienia stąd to mocne trunki i bardzo gorące kobiety. Na chwilę jakiekolwiek problemy opuściły jego głowę. Skupił się na tym, co było za oknem. Wzrok powędrował w górę ku różnorakim gwiazdozbiorom na czele z księżycem. Kosmos i konstelacje były jego najbardziej wymagającą kreacją, ale po jej skończeniu równie urzekającą. Jest świadom, że kiedyś może nadejść noc, w której na niebie nie będzie się dało dostrzec żadnej gwiazdy. Wszechświat jest nieskończony i ciągle się rozszerza. Gwiazdy się oddalają, inne umierają, zamieniając się przy tym w supernowe, a te przekształcają się w czarne dziury... Co by było, gdyby nasz świat wciągnęła taka czarna dziura?
Jednak nie zdążył się zastanowić nad odpowiedzią. O niczym nie zdążył pomyśleć, a tu już usłyszał kroki na schodach. Od razu najciszej i najszybciej jak tylko umiał, wrócił do łóżka. W końcu dostał wcześniej takie polecenie...? Jakoś nie widziało mu się je świadomie ignorować. Kimi mu pomogła i to by było bardzo niestosowne z jego strony. Ledwo co zdążył położyć głowę na poduszce, a w drzwiach stanęła dziewczyna. W sumie nic się nie zmieniła od ich ostatniego spotkania. Może i ubranie miała trochę inne, ale o dziwo w ogóle mu to nie przeszkadzało. Arahabaki bardzo się ucieszył, widząc ją ponownie, a teraz miał okazję się przede wszystkim na tym skupić. Z piękniejszą istotą nie miał jeszcze do czynienia i naprawdę chciałby ją lepiej poznać. Już tyle ich łączy. Może znajdzie się coś jeszcze? To dopiero czas pokaże. Lekko się do niej uśmiechnął. Ona na początku tego nie odwzajemniła. Posłała mu jedynie niezadowolone spojrzenie.
- Miałeś leżeć. - odezwała się, trzymając w rękach tace z jakimś jedzeniem, ale mało go to interesowało. Gdyby miał wybrać między ciepłym posiłkiem a spędzeniem czasu z Kimi. Wybrałby właśnie ją. To już nawet nie chodziło o to, że i tak nie umarłby z głodu. Dziewczyna jest dla niego czymś ważniejszym od głupiego jedzenia.
- Możliwe. - odpowiedział jedynie, siadając po turecku na materacu. Dopiero teraz zauważył, jaki jest usmarowany tą czerwoną cieczą, która płynie w ludzkich żyłach. Jego śnieżnobiała koszula razem z szarą kamizelką były do wyrzucenia. To on tak krwawił? Porządnie by się zdziwił, gdyby się okazało, że ma lub ewentualnie miał jakąś dziurę w brzuchu czy coś w tym stylu. Bóstwa też mają ludzkie wnętrzności? Dziewczyna nie wdawała się w nim w głębszą dyskusję. Wstał, zauważyła to i tyle. Przecież czasu nie cofnie, a rudzielec jest już dorosłym mężczyzną. Wie, co robi, a ona nie ma obowiązku go niańczyć. Podeszła do łóżka, podając mu jedzenie, a później usiadła na skraju materaca. Jej wzrok na chwilę uciekł w stronę odsłoniętego okna.
- Co tam takiego zauważyłeś? - spytała z ciekawości, przerywając dłużącą się ciszę w pokoju. Arahabaki od razu na nią spojrzał, na początku nie rozumiejąc, o czym mówi. Jednak w ostatniej chwili doznał olśnienia i cicho się zaśmiał. To było banalne pytanie.
- Wiesz... Jak jest się samotnym, to lubi się patrzeć w gwiazdy. - wzruszył ramionami, utrzymując szczery uśmiech na twarzy. Jednak praktycznie od razu zbeształ się w myślach. Mówić i przyznawać się do czegoś takiego? Czy go porąbało? - W sumie nieważne. To miłe i w sumie śmieszne, że ktoś poświęcił czas oraz miał chęci, żeby uporządkować nocne niebo.
- Jak widzę, lubisz astronomię. - rudzielec skinął nieznacznie głową. Może i coś w tym jest, ale to on po prostu podziwia każdej nocy efekty swojej ciężkiej i długotrwałej pracy. Gdyby nie on, kosmos by nie istniał.
- Konstelacje są bardzo ciekawym tematem. - napomknął. - Nie wszystkie da się zobaczyć już gołym okiem, a inne już nawet nie istnieją. - odwrócił wzrok w stronę okna. Kimiko jedynie pokiwała głową. Znów zapadła chwila ciszy. Chłopak dość szybko spuścił wzrok. Nie specjalnie miał ochotę na jedzenie po tym wszystkim. Tyle się stało... I tak strasznie zawalił... Przygryzł wargę, ukradkiem zerkając na dziewczynę. - Słuchaj, ja... - zerknął na nią, a gdy tylko ich spojrzeniami się zetknęły, chłopaka na chwilę zatkało. Nie umiał dobrze dobrać słów, a jeśli znowu coś głupiego powie... Nawet nie chciał myśleć, co by się wtedy stało. Odstawił na chwilę tacę z jedzeniem i znów wstał, sięgając po swoją torbę. - Wybieram się do winiarni. - oznajmił, przy okazji otwierając torbę. - Ale tak szczerze to najpierw chciałem zajrzeć do ciebie. - wyciągnął książkę z torby z lekkim uśmiechem na twarzy. - Trochę mi głupio. Mogłem to powiedzieć od razu. - po tych słowach, wręczył jej książkę.

(Kimi~? I jak się podoba prezencik?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz