piątek, 10 czerwca 2022

Lorelei DO Jakuraia

<poprzednie opowiadanie>

Syren zadowolony położył się na plecach, lekko rozchlapując płetwą wodę. Tak naprawdę od czasu, gdy wyrwano go z domu, strasznie mu tego wszystkiego brakowało. Bezkresnego błękitu, szumu morza, nawet wrzasków mew. Wyciągnął ręce w stronę słońca, aż nagle mu się coś przypomniało.
- O-o-o! Widziałeś kiedyś zachód słońca nad morzem? Piękny jest! - stwierdził podekscytowany, gwałtownie się podnosząc i spoglądając na mężczyznę z jeszcze szerszym uśmiechem.
Długowłosy roześmiał się perliście, słysząc jeszcze większą ekscytację u podopiecznego.
- Ano zdarzyło mi się parę razy.
Wtedy mina Lory nieco zrzedła.
- Ach... Rozumiem... Szkoda... - mruknął, zaczynając tarmosić jeden ze swoich mokrych kosmyków włosów.
- Słuchaj, przecież każdy z nich jest inny. Zresztą nie widziałem ani jednego z tobą, także będzie to coś nowego mimo wszystko. - dodał mężczyzna, żeby jakoś rozpogodzić bruneta.
Ten, słysząc to, od razu znów wrócił wzrokiem do Jakurai'a a uśmiech ponownie wkradł się na jego twarz.