wtorek, 17 marca 2020

Aiden DO Dusty'ego

Cieszyłem się gdy udało nam się dogadać, w końcu poznałem jego imię. Dzięki temu też wróżek się trochę uspokoił, jego panika i strach wróciły jednakże razem z pukaniem do drzwi. Schował się szybko pod moim ubraniem, wiedząc, że już mnie się bał nie widziałem potrzeby aby ktoś jeszcze wiedział o nim i miał z nim rozmawiać. Po chwili drzwi otworzyły się a do środka weszła moja rodzicielka. Przywitałem się z nią ciepłym uśmiechem, jej akurat nie spodziewałem się spotkać.
- Witaj kochana, coś się stało? - spytałem lekko, utrzymując radosny ton.
Jak zwykle nie zdradzała swoich intencji ani informacji mimiką twarzy, więc nie dane mi było stwierdzić czy przynosi dobre czy złe wieści. Ta jednak nie pozostawiała mnie długo w niepewności, ponieważ po krótkim zamyśleniu odezwała się spokojnym głosem.
- Ależ nic, chciałam po prostu zobaczyć jak się miewasz, słuchy mnie doszły jako że przeprowadziłeś gościa.
Czyli o to chodziło, no tak, mojej kochanej rodzicielce nic nie umknie. Jest najlepiej poinformowana o wszystkim co się dzieje nie tylko w polityce, ale i w naszych sprawach prywatnych, moich czy reszty rodzeństwa. Uśmiechnąłem się do niej ponownie.
- Fakt, mamy gościa, jednakże na tę chwilę myślę że najlepiej by było, aby niewiele osób przy nim siedziało. - wyjaśniłem spokojnie. Matka ma nie miała z tym problemu, wiedziała, że nasz gość jest chory, kazała mi tylko uważać na swoje zdrowie i zaczęła zmierzać do wyjścia. Przed nim zatrzymała się na chwilę.
- Właśnie, doradca prosił abyś się ubrał, ponieważ zwołano zebranie. Wie że to dość nagłe, ale chciałby abyś przybył do sali obrad. - powiedziała i wyszła z uśmiechem z pomieszczenia.
Kiedy kobieta wyszła spod mojego płaszcza wyszedł i Dusty, z lekkim uśmiechem spojrzałem na towarzysza.
- Muszę iść na to zebranie. Poradzisz sobie przez chwilę sam? - spytałem z nutą niepewności w głosie. Wprawdzie nie chciałem zostawiać go samego, cóż, wiele rzeczy mogło się wydarzyć pod moją nieobecność. - Chyba że chcesz iść ze mną, ale w to trochę wątpię. - dodałem z lekkim śmiechem.
Tak jak się spodziewałem Dusty szybko pokręcił przecząco głową, szczerze mnie to nie zdziwiło, jednak musiałem go zabrać z tego konkretnego pomieszczenia. Do mojej sypialni nie wchodził nikt bez konkretnej i uprzedzonej potrzeby, więc tam powinien być spokojny jeśli chodzi o służbę lub innych ludzi, którzy mogliby czegoś od niego chcieć.
- Chodź. - powiedziałem wystawiając dłoń do wróżka, aby na nią wszedł. - Zabiorę Cię do siebie, tam nikt nie wejdzie. - dodałem z lekka radosnym tonem.
Widziałem wahanie małej istotki, nie dziwiła mnie ta nieufność. Jednak po chwili zdecydował się wejść na dłoń. Podniosłem go możliwie najbardziej lekko do poziomu klatki piersiowej i ruszyłem powolnym krokiem w stronę swojej sypialni. Dotarliśmy tam szybko i bezproblemowo, potrafiłem przejść korytarzami zamku tak, aby nikogo nie spotkać. Gdy dotarliśmy odłożyłem delikatnie wróżkę na swoje łóżko, sam musiałem się szybko przebrać i pójść na to spotkanie. Szczerze nie widziało mi się to, w końcu skończyłem dzisiaj swoje obowiązki, więc nie widziałem sensu abym teraz tam szedł.
Z westchnieniem wybrałem strój i przebrałem się, niechętnie wziąłem też koronę, którą wprawdzie miałem nosić tylko dla pokazu. I tak na zebraniach każdy wiedział kto jest kim, a mimo tego ubiór, który muszę mieć jest ściśle określony i należy do niego również korona. Gdy byłem już w kompletnym stroju odwróciłem się do mojego gościa i teatralnie ukłoniłem. - Tak oto witam Cię mój gościu, liczę na jak najlepsze relację. - po tych słowach lekko się zaśmiałem. - Muszę iść, nie rób nic co mogłoby Ci zaszkodzić. Odpocznij sobie. - Powiedziałem z uśmiechem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz