piątek, 15 maja 2020

Kimiko DO Arahabaki'ego


< poprzednie opowiadanie>
Nikt w gospodzie nie zareagował, co było dla niej zrozumiałe. Każdy z gości zerkał, ale nie chciał wtrącać się w sprawy przejezdnych. Nie przeszkadzało jej to - z przyjemnością przyjmie to wyzwanie i skopie skurwielowi tyłek. Mężczyzna złapał Kim za ramię, ale zanim zdążyła zareagować za jego plecami pojawił się kolejny nieznajomy.
Kim już myślała, że to wspólnik, ale rudowłosy uderzył pięścią o ścianę z groźnym warknięciem:
- Zostaw dziewczynę to nie będę robił większych problemów. - W karczmie nastała cisza. Kim miała wrażenie, że wszyscy wiedzieli co się za chwilę stanie. Z wyjątkiem przemytnika, który odepchnął ją na bok. Kim zerknęła na torbę, gdy poczuła silną magiczną aurę. To jej rycerz, który nie zwracając uwagi na pozostałych gości otoczony czerwoną poświatą dosłownie wyrzucił przemytnika z gospody.
Musiała przyznać, że kimkolwiek ów mężczyzna był, tak jak ona nie lubił tracić czasu. Gdy mężczyzna zamknął drzwi, w karczmie znowu nastał gwar. Trzymając torbę przemytnika rudowłosy ruszył ku niej, więc wykorzystała okazję by mu się przyjrzeć. Jego blada cera mocno kontrastowała z rudymi włosami. Może nie był zbyt wysoki, ale jego chód dawał do zrozumienia, że jest pewny siebie. Uśmiechnęła się lekko, gdy w jej głowie pojawiła się dosyć przyjemna wizja.
- Nic Ci nie jest? - Gdy zapytał przypomniała sobie, że przecież wcześniej dostało jej się po twarzy. Dotknęła policzka patrząc na nieznajomego. Nie miała pojęcia dlaczego jej pomógł. A teraz jeszcze martwił się czy nic jej nie jest? Może i był przystojny, ale nie mogła mu tak łatwo zaufać. Podziękowała i chciała wyjaśnić, że bez niego też jakoś by sobie poradziła ale szybko jej przerwał.
"Uroczo" - pomyślała gdy zwrócił się do niej na 'Pani'. Torbę z cennym voluminem położył obok niej na ziemi, co wprawiło ją w lekkie zdumienie. Chwilę jej zajęło zanim dotarło do niej jego pytanie. Nie lubiła odmawiać alkoholu i w zasadzie dopóki pozostanie czujna nic się raczej nie stanie. Był przystojny i wyglądał na przyzwoitego. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
- Z przyjemnością. - Odpowiedziała w końcu siadając na swoje poprzednie miejsce. Mężczyzna usiadł obok niej przywołując karczmarza machnięciem dłoni. Kim zauważyła, że właściciel obdarzył przybysza wyjątkowo przyjaznym uśmiechem. Widocznie się znali. Poprosiła o kieliszek wina - przecież nie chciała wyjść przy nowo poznanym mężczyźnie na pijaczkę.
- Dla mnie to samo. - Odpowiedział mężczyzna, a już po chwili dwa pełne kieliszki stały na blacie. Kim sięgnęła po swój i uniosła lekko w stronę mężczyzny. Jego przeszywające spojrzenie błękitnych oczu lekko ją zaniepokoiło, ale gdy na jedną sekundę zbłądził na jej dekolt uznała to za komplement.
- Dziękuję za pomoc Panie...? - Uniosła lekko brew zachęcając go by zdradził swoje imię.
- Arahabaki - Czuła, że powinna skądś znać to imię, ale nie mogła sobie przypomnieć.
- Kim. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Mężczyzna uniósł swój kieliszek i nie zwlekając upił solidny łyk czerwonego trunku. Uczyniła to samo zakładając nogę na nogę. Odłożyła szkło na blat i zdjęła okulary, obracając się na krześle. Siedziała teraz skierowana całkowicie w stronę swojego rozmówcy.
- Wygląda na to, że jesteś dzisiaj moim rycerzem. Czy mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? - Zaczęła z zalotnym uśmiechem. Nadal zastanawiała się z jakiego powodu mężczyzna zdecydował się jej pomóc. Wątpiła, że zależało mu na księdze skoro z taką łatwością ją oddał. Niestety nie wierzyła w coś takiego jak bezinteresowność. Nie w tym świecie.

(Arahabaki, co Kim może dla Ciebie zrobić?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz