poniedziałek, 6 lipca 2020

Arahabaki DO Kimiko

<Poprzednie opowiadanie>

Widząc wzrok dziewczyny, był iście przekonany, że wymyśliła sobie jakąś dziwną teorię w tej swojej główce. Jej pytanie tylko utwierdziło go w przekonaniu, że tak właśnie jest. Stojąc z założonymi rękami, posłał dziewczynie sceptyczne spojrzenie, unosząc przy tym jedną brew. Nie da się ukryć, że jej zachowanie może mu zaraz zacząć działać na nerwy.
- Nie pamiętam, że ją wyrzuciłem, więc jak mam pamiętać powód tej czynności? - odpowiedział złośliwie pytaniem na pytanie. Snucie jakichś domysłów odnośnie jego osoby, były dla niego zwykłym brakiem szacunku. Jak ona może kwestionować szczerą pomoc ze strony najprawdziwszego bóstwa?
- Możesz równie dobrze nie chcieć mi wszystkiego powiedzieć. - wzruszyła ramionami i zmierzyła chłopaka wzrokiem, ale on tylko przewrócił oczami. Była taka milutka, ale gdy tylko zniknęła jakaś tam książeczka, robi aferę i rzuca oskarżeniami. Nie chciało mu się już z nią rozmawiać. To naprawdę będzie dla niego ciężka noc. Przecież nie zamierzał jej zostawiać. W końcu rzekomo to z jego winy nie ma teraz tej książki. Chwilę później się wyprostował i kpiąco uśmiechnął. Nie mówię, że chciał się wywyższać, ale tak niestety było.
- Ja? Najpotężniejsza istota-... - przerwał mu dziwny dźwięk, dochodzący z głównej drogi. I on i ona, momentalnie skierowali głowy w tamtym kierunku. Cisza... Oboje nasłuchiwali przez dobrą chwilę, ale ten tajemniczy dźwięk już się nie powtórzył. Był krótki, niezbyt głośny. W skrócie przypominał on taki, jakby coś uderzyło o ziemię. Nie za lekkiego i nie jakoś bardzo ciężkiego, ale za to z dość wysoka. Co to mogło być? Razem ruszyli w tamtą stronę. Dziewczyna znacznie przyspieszyła kroku i wyprzedziła rudzielca. Temu już się za bardzo nie spieszyło. Stracił cały dobry humor. Nie dość, że nikt go tu nie szanuje, to jeszcze byle panna podważa jego autentyczność w tej sprawie. Nie mówiąc już o tym, że ktoś inny postanowił mu perfidnie przerwać tym dziwnym dźwiękiem. Jedyne, na co miał nadzieję, że ktoś się nawinie i będzie mógł się trochę fizycznie wyżyć. To nie żadna tajemnica. Z chęcią by w coś przywalił, a najlepiej w coś takiego, co odczuwa ból i może go błagać o litość. Potrzebował atencji bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet na własnych wyznawców nie mógł liczyć. Nie czuł żadnej krwi ani ognia w powietrzu. Może poza tym, który magicznie wyczarowała Kimi, ale to nie było to samo. Zero palących się ofiar, zero modlących się... Słabo.
Gdy wyglądnęli na główną drogę, ich oczom ukazała się jakaś czarna plama na tle pociemniałej ulicy. Dziewczyna od razu pobiegła w jej stronę. Jej magiczny płomień oświetlił tamto miejsce. Leżała tam ciemna pusta torba, w której wcześniej była książka. Arahabaki powoli do niej doszedł, a później spojrzał w górę, a po niedługiej chwili rozejrzał się dookoła po budynkach, jakie były przy ulicy. Nie wykluczone, że torba została wyrzucona, z któregoś z okien. Jednak nigdy nie można mieć pewności. W żadnym z okiem nie paliło się światło i w ogóle o tej porze okolica przypominała miasto duchów niż zwykłą osadę. Gdy zacznie świtać, wszystko wróci do normy, ale jak na razie, cóż mieli począć? Złodzieja jak nie było, tak też nie ma. Zero śladów, a zwykłą poszlaką była porzucona torba. Skoro wyrzucił ją teraz, nie mógł uciec daleko. Problem w tym, że zapadł się jak kamień w wodę. Jak to w ogóle możliwe?
- I co teraz kochana? - spytał, przerywając przytłaczającą ciszę. Jednocześnie spojrzał wtedy gdzieś w bok w nadziei, że po prostu ta książka mogłaby tu leżeć gdzieś niedaleko. Głowa już powoli zaczynała go boleć i jedyne, o czym teraz marzył, to wrócić jak najszybciej do łóżka. Kimiko głośno westchnęła, a ten wtedy przeniósł na nią wzrok. Chcąc nie chcąc widząc jej lekko przygnębioną minę, nie mógł ot tak sobie iść i ją zostawić.
- Szukamy dalej. - odpowiedziała stanowczo, wciąż pełna zapału. Ta książka szybko nie wyleci jej z głowy. W sumie szkoda. - Skoro torba spadła gdzieś tutaj, to... - omiotła wzrokiem okolice.
- Złodziej na pewno nie chowa się po domach. - zapewnił rozbawiony. - Uciekł wzdłuż ulicy, ewentualnie drogą powietrzną. Może też chowa się po zaułkach — wzruszył ramionami. - Ale to i tak dziwne, że tak szybko zdążył porzucić torbę i zniknąć nam z oczu. - zaczął głośno myśleć. - Rzeczywiście lepiej byłoby, gdybym sobie przypomniał powód mojego czynu, ale to raczej niemożliwe. - westchnął już trochę zmęczony. - Patrząc na pozytywy, przynajmniej znalazła się torba. - dodał z głupkowatym uśmiechem, co zaczęło dziewczynę lekko irytować. Widząc to, od razu postanowił się zamknąć. Wtem nim się spostrzegli, głuchą ciszę rozerwał głośny i donośny sowi huk, a tuż po nim w pobliskim zaułku rozległ się drobny hałas, jak gdyby ktoś wywrócił parę kubłów ze śmieciami. Po tym szybko jakaś postać wybiegła na ulicę, a widząc Arahabakiego razem z Kimiko, ruszyła biegiem wzdłuż drogi, by jak najszybciej im uciec, a później się skryć w pobliskim lesie.

(Kimiko? Czyżby to był nasz złodziej?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz