wtorek, 11 sierpnia 2020

Dusty DO Aidena

<Poprzednie opowiadanie>

     Zgodnie ze swoją obietnicą Aiden zaprowadził mnie następnego dnia do biblioteki. Starając się być kulturalnym, nie zwróciłem uwagi na bzyczenie w jego głowie. Co jak co, ale król ma wiele powodów do irytacji. Zrozumiałe. Eh, oczywiście, że zrozumiałe, ale nadal MEGA się nudzę! Na początku byłem wręcz zachwycony i łykałem książkę za książką, ale po trzech tytułach zaczynałem mieć dosyć czytania… skończyłem siedząc na parapecie i pozwoliłem swoim myślom płynąc. Zastanawiam się jakim cudem wylądowałem w obecnej sytuacji. Jeszcze kilka tygodni temu żyłem sobie spokojnie w domostwie maleńkiej rodziny, mając kompletnie gdzieś sprawy całego królestwa, a teraz śpię z władcą całego państwa w jednym pokoju. 

    Zarumieniłem się lekko przypominając sobie zdarzenia z ostatnich dni. Mamy szczęście, że naszym królem jest tak miła osoba jak Aiden… Aiden, który nawet mnie nie wyśmiał kiedy… schowałem twarz w dłoniach. Żałosne, po prostu żałosne. Zamieniłem się na 5 minut, dosłownie 5 minut, a zachowałem się jak dziecko. Przecież oczywistym jest, że nikt nie śmieje się z ciebie Dusty, a więc dlaczego tak trudno w to uwierzyć? W ogóle DLACZEGO tak się zachowuję? Czemu nie mogę być taki jak Chloe? Po prostu zmieniać się kiedykolwiek mi się zachce?? Poczułem w oczach łzy frustracji… żałosne, po prostu żałosne…

    …nie Dusty. Przestań się nad sobą użalać ty mała wróżko z problemami. Pomyśl, co zrobiłaby Chloe? Co zrobiłby Aiden? Eh, gdyby istniał jakiś sposób żeby z nim porozmawiać bez gry w kalambury… nagle mnie olśniło. Dawno, dawno temu mieszkałem w domu gdzie żyły razem dwie partnerki. Przemiłe kobiety, zawsze uśmiechnięte, ale najważniejsze jest to, że jedna z nich była głucha. Przez to nigdy nie nauczyła się mówić więc posługiwała  się…

    BINGO! TO jest królewska biblioteka, na pewno jest tu jakaś książka o tym temacie Zerwałem się z parapetu i wyprostowałem skrzydła. Co prawda byłem świadomy, że muszę ograniczyć ilość dziennego latania (głupia choroba), ale tak będzie zdecydowanie szybciej. Teraz, gdzie może być ta książka… o! Dział z podręcznikami! No to teraz… „M” „N” „O”… „P” Tu, tutaj! „PODSTAWY JĘZYKA MIGOWEGO”. Zacząłem ją powoli wysuwać… czemu wiedza jest taka ciężka??? Powoli, powolutku, żeby mi nie spadła… mam! Szybko przesunąłem sobie księgę na plecy i z trudem doleciałem do bibliotecznej łazienki. Usiadłem przed lustrem i otworzyłem powoli podręcznik. Pominąłem na razie informacje na temat różnych rodzajów głuchoty i zacząłem czytać. A do czytania było dużo – od mimiki do najmniejszych zmian w układzie dłoni. Och, jakżebym chciał być geniuszem! Niestety, muszę zacząć od alfabetu. To najprawdopodobniej najlepsza metoda żeby zacząć, ponieważ nawet bez wiedzy jak pokazać jakieś słowo będę mógł je przeliterować. 

    Po kolei zacząłem ćwiczyć każdą z liter naszego alfabetu. Co chwilę patrzyłem w lustro i kontrolowałem czy moje miganie choć trochę przypomina to z podręcznika. Od „A” w ułożeniu pięści do skrzyżowanych palców w „R”. Niezwykle spodobało mi się „H”. Pokazując „H” trzeba podnieść palec wskazujący i środkowy i zgiąć je w połowie, a następnie przesunąć całą dłoń do dołu. Trochę jakby pokazywało się cudzysłów! Gdy poczułem, że już potrafię pokazać każdą z liter przeszedłem do słów. Uznałem, że najlepiej będzie się nauczyć naprawdę podstawowych czyli – imię moje, Aidena, kilka czasowników i rzeczowników. Powtarzałem właśnie „O-G-R-Ó-D” kiedy do drzwi łazienki ktoś zapukał. Spojrzałem zaskoczony za okno i niemal zamarłem. Było już całkowicie ciemno! Szybko podleciałem do drzwi i otworzyłem je. Ukazała mi się uśmiechnięta twarz Aidena.

    - Książki aż tak cię wciągnęły, Dusty? – pokiwałem energicznie na to głową. Aiden! Musisz zobaczyć co odkryłem! Chwyciłem dłoń czarnoksiężnika i delikatnie go pociągnąłem w stronę podręcznika. Podniosłem książkę i podałem ją czarnowłosemu, po czym otworzyłem ją na stronie z alfabetem. Podleciałem po tym na tyle żeby być w polu widzenia Aidena i wskazałem na alfabet. Następnie, bardzo powoli, żeby mógł wyłapać każdą literę zamigałem „R-O-Z-M-O-W-A” . 

    - Czy masz na myśli to, że możemy rozmawiać ze sobą w jeżyku migowym? – pokiwałem z wigorem głową. Tak, tak, Aiden jesteś geniuszem!

    - Dusty, to cudowny pomysł! Nie będziesz musiał już grać w ciągłe kalambury! – zachichotałem cicho słysząc te słowa. Dokładnie o tym samym pomyślałem! Już miałem pokazać swoją odpowiedź kiedy z mojego brzucha rozległo się głośne burczenie. Zarumieniłem się i zasygnalizowałem powolutku:

    -J-E-D-Z-E-N-I-E? 

    - Och tak, niemalże zapomniałem! Właśnie dlatego tu jestem, pora na kolację i chciałem się zapytać czy dołączysz do nas wreszcie jako oficjalny gość – spłonąłem jeszcze większym rumieńcem. Czy możesz mi nie przypominać o tym jak prawie wpadłem do zupy? To nie jest jeden z moich najlepszych momentów. Kiwnąłem po prostu głową i usiadłem na głowie Aidena. Ten, po upewnieniu się, że siedzę wygodnie, zamknął podręcznik i wyszedł z łazienki gasząc światło. Wpisał szybko tytuł na listę i wyszedł z biblioteki. 

    Zmierzaliśmy powoli w stronę jadalni, kiedy zatrzymał Aidena jeden z doradców. Z zaskoczeniem zacząłem słyszeć w głowie Aidena bzyczenie. A więc to to go tak irytuje… o czymkolwiek miał go poinformować doradca nie mógłby tego zrobić w obecności mnie. Zaistniały więc dwie opcje. Mogę udać, że mnie tu nie ma i doradca powie o co mu chodzi czarnoksiężnikowi albo… mogę się pokazać i zapewnić Aidenowi w miarę spokojną kolację. Mam jednak wrażenie, że gdybym cokolwiek zrobił Aiden nie byłby zachwycony. Bardzo poważnie traktuje swoje obowiązki i gdyby się dowiedział, że specjalnie odłożyłem jakąś ważną wiadomość mógłby by się bardzo zezłościć… zezłościć? Dlaczego tak właściwie tak bardzo mnie obchodzi czy Aiden będzie na mnie zły? Owszem, przecież on tylko uratował mi życie i zadbał o mój komfort i bezpieczeństwo… przecież to tylko kwestia czasu zanim… co właściwie się ze mną stanie? Nie wierzę żeby Aiden tak po prostu mnie wyrzucił z zamku, ale nie mogę go wyzyskiwać w nieskończoność… nie, Dusty, przestań! Nie myśl o takich rzeczach! Pamiętaj jak się cieszyłeś, że wreszcie będziesz mógł z nim porozmawiać! Tak, tak, będziesz mógł z nim porozmawiać i co dalej…? 

    Z moich myśli wyrwały mnie słowa Aidena:

    -Przepraszam, że tyle to zajęło, Dusty, to było coś ważnego. – jak mógłbym nawet pomyśleć, że tak cudowna osoba mnie wyrzuci? Uśmiechnąłem się czując spokój powoli rozpływający się po moim ciele. Co się stanie to się stanie. Na pewno Aiden nie zostawi mnie bez niczego. Poklepałem jego włosy mając szczerą nadzieje, że zrozumie to jako „Nic się nie stało.” Położyłem się i spojrzałem w ciągle poruszający się sufit. 

    „O matko” pomyślałem „ Jak nauczę się migać muszę pójść na terapię”. Aiden otworzył dzrwi do jadalni.

<Liv? Przepraszam, że zniknęłam. Starałam się opko zrobić podwójnie dobre żeby ci to jakoś wynagrodzić> 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz