środa, 18 października 2023

Jakurai DO Lorelei'a

<Poprzednie opowiadanie>


Och ten telefon był naprawdę ostatnim, czego mężczyzna teraz chciał. Przerwano im tak cudowny moment, chwilę, na którą właściwie od dawna czekał! Bo mógł się oszukiwać, ale zaczął już jakiś czas temu darzyć go wyjątkowym uczuciem. Ich relacja rozwijała się powoli, nie chciał bowiem na niego naciskać, pragnął pełnej wzajemności i właśnie miał ją otrzymać. Słowa syrena były wystarczająco jednoznaczne i tą piękną chwilę musiał im przerwać nie kto inny jak poprzedni „właściciel” Lorelei’a.

Problem polegał na tym, że długowłosy wcale nie miał zamiaru rozmawiać z tym facetem. W ogóle nie chciał się z nim kontaktować i pewnie zignorowałby to połączenie, gdyby miał ten głupi telefon. Zapomniał o nim kompletnie, zresztą przywykł, że syren bawił się jego rzeczami i nie spodziewał się akurat połączenia od niego. Chciał cieszyć się ich wyjazdem, ich bliskością. Zbywał faceta już tak długo, że powinien był już sobie odpuścić. Zwłaszcza, że ostatnio w ogóle się z nim nie kontaktował.

Momentalnie położył dłoń na ustach syrena, zabierając mu telefon z rąk. Musiał to dobrze rozegrać, żeby jego podopiecznemu nie stała się krzywda. Nie wiedział dokładnie kim był ten facet, ale jeśli stać go było na nielegalne kupno syreny, z pewnością mógł im również zaszkodzić.

Położył palec drugiej ręki na swoich ustach, dając mu jasny znak, żeby nic nie mówił. Ten i tak wyglądał jakby nie rozumiał kompletnie, ale lekarz i tak już musiał porozmawiać z facetem.