piątek, 13 marca 2020

Aiden DO Dusty'ego

<Poprzednie opowiadanie>
Zabrałem wróżkę do Pałacu, gdzie mój doradca patrząc na mnie jak na skonczonego idiotę pomógł mi w sprawie istotki. Na szczęście znaleźli kogoś kto potrafił stwierdzić, czy wróżka będzie żyłai co jej ewentualnie grozi. Pozytywów całkowicie nie otrzymałem. Dostałem informację, że przeżyje pod warunkiem że nie będzie się wychylać na warunki atmosferyczne przez jakiś czas, najmniejsze przewianie lub przemoknięcie mogłoby doprowadzić do śmierci. Musiał też zażywać leki, które były w formach tabletek. Lekarz stwierdził też,ze dobrze by było, abym przekonał wróżka do przemiany w większą formę,podobno była bardziej stabilna i łatwiej będzie mu przyjmować leki. Tyle informacji, zero mojej wiedzy na ten temat, zdążyłem już dawno zapomnieć o połowie rzeczy o których lekarz mi powiedział. Na szczęście są ludzie w Pałacu, którzy są w stanie spamiętać tyle informacji i rozrysować grafik. Uradowany byłem, że udało mi się uratować wróżkę, gdyby coś jej się stało byłbym winien krzywdy istotki. Po kilku godzinach obudził się i od razu zaczął panikować. Kiedy wróżka wyleciała w powietrze chciałem ją zatrzymać, widząc jak kieruje się w stronę okna, zawołałem ostrzegawczo przed szybą. To jednakże nie zmieniło faktu że istotka uderzyła o wspomniane szkło. Westchnąłem lekko. Mogłem się spodziewać takiej paniki, w końcu jest w całkowicie obcym miejscu.
Kiedy mały osobnik usiadł na parapecie podszedłem powoli, mimo, że był miniaturowej wielkości widziałem jak się trzęsie i płacze. Kucnąłem przy parapecie i spojrzałem na płacząca istotkę.
- Nie płacz, nic Ci tu nie grozi. - powiedziałem spokojnym tonem, jednakże nie miałem pojęcia co zrobić. - Lekarz powiedział, że wyzdrowiejesz pod warunkiem, że nie będziesz wychodził i będziesz przyjmował leki.
Szczerze nie wiedziałem co zrobić ani powiedzieć mojemu gościowi. Równie dobrze mógłby uznać to niczym za porwanie, w sumie wiele się nie różniło... Też musiał siedzieć i nie wychodzić z określonego terenu, oraz żyć na warunkach jakie mu dadzą. Po moich słowach wróżka spojrzała na mnie, stwierdzając jakby czy jestem dużym zagrożeniem. Widziałem, że się panicznie boi, jakbym miał go zabić. A nie zamierzałem, gdybym chciał zostawił bym go na dworze w ulewę i pozwolił zamarznąć. To byłby haniebny i niewybaczalny ruch z mojej strony, nawet dla mnie samego. Pod żadnym pozorem nie chciałem go skrzywdzić, a jedynie w jakiś sposób pomóc, nawet jeśli nie miałem pojęcia jak. Usiadłem przy parapecie i przeglądałem się chwilę wróżce z zaciekawieniem i troską jednocześnie.
- Nie chcę Cię skrzywdzić. - zapewniłem. - Zależy mi żebyś wyzdrowiał. - nie wiedziałem do końca dlaczego nie dostaje odpowiedzi, wiadomym było, że mała istotka jest przerażona, to normalne i mnie nie dziwiło. Miałem jednak nadzieję, że się do mnie przekona, nie chciałbym aby czuł się tutaj jak więzień. - Jestem Aiden. - powiedziałem po chwili, liczyłem, że jeśli trochę się o mnie dowie bardziej mi zaufa. - Władca Królestwa Zachodniego.
Wróżek patrzał na mnie dość nieufnie, nie dziwiło mnie to w żadnym stopniu. Jednakże gdy wróżka wstała i się ukłoniła uśmiechnąłem się lekko. Mogłem zostawić tę informację na kiedy indziej, chociaż ciężko byłoby się nie zorientować, skoro przyniosłem go do pałacu. Pokiwałem lekko głową. - Nie kłaniaj się, teraz jestem tu w roli Aidena, czarnoksiężnika, dwudziestoośmiolatka ale nic ponadto. - powiedziałem z lekkim westchnieniem. Kolejny raz funkcja króla przysparzała murów i granic, których nikt nie chciał przekraczać. Nagle jakby w odpowiedzi na moje słowa malutka istotka zaczęła wymachiwać równie malutkimi rączkami, nagle jakby zapominając o strachu i płaczu desperacko próbuje jakby przeprosić. Zaiste uroczy był z niego malec. Ponownie się uśmiechnąłem, doprawdy miło mi się patrzało na tę małe stworzonko.
- Spookojnie. - powiedziałem lekko i oparłem się o parapet. - Powiesz mi teraz jak Ty się nazywasz? - spytałem z uśmiechem. Naprawdę bardzo interesowała mnie ta mała wróżka, nie dość że pierwszy raz miałem z taką istotą do czynienia to był niesamowicie urokliwy. Chociaż przestał płakać, wiedziałem że nadal się boi, zdziwiłbym się jakby było inaczej. Jednakże udało mi się odwrócić od tego uwagę, chociaż wiadomość o koronie wcale też nie należała do uspokajających.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz