poniedziałek, 13 lipca 2020

Kimiko DO Arahabaki'ego

<Poprzednie opowiadanie>
Wyczuwała coraz większe niezadowolenie chłopaka z zaistniałej sytuacji, jednak ciężko było jej wytłumaczyć dlaczego zachowuje się w ten sposób i tak książka jest dla niej tak cholernie ważna.
Fakt, że torba leżała teraz niedaleko wzbudził w niej nadzieję, ale tylko na chwilę. Arahabaki próbował rozluźnić nieco atmosferę, ale nie była skora do żartów. W zasadzie zastanawiała się dlaczego Arahabaki wciąż się nie poddał i jakoś wytrzymywał jej niezbyt rozrywkowe towarzystwo.

Była mu jednak wdzięczna.
Zmęczenie zaczynało dawać o sobie znać i Kim już chciała się cofnąć gdy ciszę przerwał sowi huk. Oboje spojrzeli w tamtą stronę gdy jakaś postać uciekła im z oczu chowając się na drzewami prowadzącymi do lasu.
Nie czekając Kim ruszyła biegiem w stronę domniemanego złodzieja, a wraz z nią Arahabaki. Biegła ile sił omijając wszystkie drzewa. Powoli nadchodził ranek i robiło się widno więc zgasiła swój płomień.
- Pójdę z prawej, Ty idź z lewej - Rzuciła do chłopaka przyśpieszając trochę i biegnąc prawą stroną. Arahabaki wyprzedził ją i znudzony już pościgiem dogonił podejrzanego. Jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie po prostu złapał go za ramię i rzucił nim o jedno z drzew. Kim dobiegła dopiero po chwili, gdy chłopak z dziwnym blaskiem w oku patrzył na przestraszonego złodzieja. Mimo, że Kim nie czuła wiatru gałęzie zaczęły się niespokojnie trząść. Podobnie z resztą jak ziemia pod ich stopami. Powietrze zrobiło się ciężkie, a ciszę przerwał tylko błagalny głos złodzieja.
- Błagam... Nie krzywdź mnie. - Mężczyzna patrzył z przerażeniem na Arahabakiego, który ewidentnie nie miał zamiaru mu odpuścić.
Kim rozejrzała się w poszukiwaniu księgi, która leżała na ziemi obok złodzieja. Korzystając z okazji  szybko zwinęła ją i schowała do torby, w której była wcześniej. Odsunęła się dając rudzielcowi czas na zabawę. Spojrzała na Niego z uśmiechem.
- Jeśli chcesz możesz się zabawić. - Założyła dłonie na piersi patrząc jak mężczyzna próbuje wstać naiwnie myśląc, że ma jakiekolwiek szanse.
- Kochana... Nie potrzebuję Twojego pozwolenia. - Arahabaki prychnął, a Jego oczy zapłonęły jeszcze bardziej. Zaśmiał się cicho gdy mężczyzna zaczął biec lecz w połowie coś go zatrzymało i uniosło ku górze. Rudzielec podszedł powoli do mężczyzny, który desperacko próbował zejść na ziemię. Kim przyglądała się z boku i nie wiedzieć czemu w jakiś sposób bardzo podobało jej się to co widzi. Usłyszała trzask, a po chwili mężczyzna wrzasnął z bólu. Kolejny dźwięk uświadomił ją, że jego kości łamały się jedna po drugiej. Arahabaki machnął tylko lekko dłonią a mężczyzna ucichł, jednak nadal żył. Kim oparła się o jedno z drzew patrząc jak chłopak zabawia się w najlepsze.
Mężczyzna stracił przytomność, ale chłopak nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić.
- Jeszcze nie skończyłem. - Uśmiechnął się lekko podchodząc do nieprzytomnego. Kim nie widziała przez chwilę co zrobił ale w powietrzu poczuła zapach krwi. Arahabaki wziął głęboki wdech i spojrzał na Kim.
- Przyłączysz się? - Na Jego ustach zagościł łobuzerski uśmiech gdy Kim podeszła bliżej.
- Nie chcę zabierać Ci przyjemności. - Odpowiedziała patrząc na Niego. Mężczyzna właśnie odzyskiwał świadomość. - Skończ z nim to zabawimy się we dwójkę. - Skinęła głową w stronę wyczerpanego złodzieja.
- To nie potrwa długo... - Mruknął Arahabaki zadowolony.

(Arahabaki... Czas na zabawę)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz