wtorek, 8 grudnia 2020

Arahabaki DO Kimiko


Tylko on? Nie da się ukryć, że od zawsze schlebiały mu takie słówka i dziś nie było inaczej. Automatycznie uśmiechnął się pod nosem i bardziej wyprostował.
- Cieszę się, że darzysz mnie takim zaufaniem. - powiedział jedynie rozbawiony, a potem z rękami w kieszeniach, zaczął iść w stronę schodów. - Bądź pewna, że nie pisnę nikomu ani słówka. - zapewnił rozbawiony, pokonując już pierwsze stopnie. To nie pierwszy raz, gdy ktoś mu powierzył swoją tajemnicę. W ludzie to robią nałogowo w swoich modłach albo pijani w barach. Niejednego się nasłuchał i sam nie jednej towarzyszce się wyżalił. Niestety życie nie zawsze jest kolorowe. - Masz jakieś wino? - dodał jeszcze, wciąż wolnym krokiem wchodząc na górę.
- Coś się zawsze znajdzie. - odpowiedziała, po chwili już do niego dołączając. Wspólnie opuścili piwnice.
Dom, w którym pomieszkiwała Kimi był dość stary i również w taki sposób urządzony. Jak chłopak zdążył zauważyć z okna był on częścią dość przytulnej kamienicy, a jego ściany były porośnięte pięknymi drobnymi kwiatami o czerwonym zabarwieniu. W środku natomiast za bardzo się nie zmienił. Wyjście z piwnicy znajdowało się na korytarzu tuż przy głównym wyjściu. Z prawej strony była niewielka kuchnia z czarno-białymi płytkami. Przed nim znajdowały się stare skrzypiące schody prowadzące na piętro, a po prawej ciągnął się korytarz, na którego końcu znajdował się mały salon. Oboje pierwsze skręcili do kuchni. Nie była ona jakoś bardzo powalająca pod względem wyglądu i wielkości, ale to co rudzielec zauważył na blacie w zupełności wystarczyło, żeby przestał rozglądać się dookoła.
- Ooo proszę. - chwycił butelkę wina, od razu spoglądając na jej etykietę. Dziewczyna za to od razu otworzyła jedną z szafek. Dźwięk delikatnie obijającego się o siebie szkła, sugerował, że pewnie szukała kieliszków. - Rocznik nie najgorszy. - mruknął bardziej do siebie, podchodząc do małego stolika. Leżała na nim miska z winogronami. Chłopak z chęcią się poczęstował, siadając na jednym z krzeseł.
- Gdzie ja posiałam korkociąg? - mruknęła sama do siebie, rozglądając się po kuchni. Chłopak wolał jej oszczędzić szukania i po prostu, sięgnął po dość duży nóż leżący na blacie.
- Załatwimy to po mojemu. - oznajmił, chwytając butelkę korkiem od siebie, po czym zdecydowanym ruchem obił tępa stroną noża szyjkę pod kołnierzem butelki. Co prawda patent sprawdza się głównie przy winach musujących, aczkolwiek on jest jedną z tych osób, które potrafią otworzyć każde wino w taki sposób. Gdy już napełnił oba kieliszki, odstawił butelkę na stolik, samemu w spokoju siadając.
- Niezbyt nastrojowo. - odezwała się Kimi, biorąc swój kieliszek. Siedziała po drugiej stronie stolika, wpatrując się w rudzielca, który słysząc jej słowa lekko się uśmiechnął. Sprawiał wrażenie bardzo wyluzowanego. Jakby zupełnie nie rozumiał z kim właśnie tu siedzi i co właśnie ta osoba powiedziała. Wziął tylko swój kieliszek, przysuwając go do dziewczyny.
- Wypijmy za gwiazdy, które słuchają i... Pragnienia, które się spełniają. - oznajmił, po chwili zastanowienia. Kimi wydała się być tym lekko zaskoczona, aczkolwiek ostatecznie przyjęła to z uśmiechem i wspólnie stuknęli się kieliszkami.
Skończyło się tylko na jednej butelce i całe szczęście, bo chłopak nie byłby w stanie w ogóle dojść do łóżka na własnych nogach. Aczkolwiek i tak już potrzebował drobnej pomocy. Jego boląca głowa zaczęła się powoli odzywać. Nie mówiąc już o wirującym świecie przed jego oczami. Wszystko się tak dziwnie chwiało. Trudno było mu pokonać pierwsze stopnie w kierunku sypialni. Kimi już wcześniej oferowała mu pomóc, ale wolał z niej nie korzystać. Już i tak mu trochę głupio, że musiała go prowadzić po schodach przy pierwszym spotkaniu. Jako tako był świadom, co się dzieje dookoła, a w jego głowie ciągle tkwiły te same myśli i pytania. Dziewczyna szła przodem, a on w ślad za nią. Trzymając się jedną ręką barierki wcale nie wolał patrzeć się pod nogi, by się czasem nie wywrócić. Oj nie. Jego głównym obiektem obserwacji była właśnie Kimi. Zastanawiał się, co będą robili jutro. "Spędzę z nią czas? Czy będę musiał wracać?" To jedynie zalążek chaosu, jaki panował w jego głowie. Tyle pytań... Czemu mu tak trudno zdobyć odpowiedzi? Przecież właśnie patrzył na jej plecy. Na długie rude włosy, które w tym świetle przypominały żywy ogień... Już wcześniej miał tyle okazji. Teraz również, ale siedzi cicho. Woli rozmawiać o głupotach, a nie o rzeczach ważnych.
Tak jest po prostu wygodniej.
- Dzięki. - odezwał się do dziewczyny, stając już w progu pokoju, która zaprowadziła go pod same drzwi. Już miał wejść do środka, ale w ostatniej chwili jeszcze spojrzał za siebie na Kimi. - A ty gdzie będziesz spać?
- U siebie. - skinęła głową na lewo w stronę małego korytarza, na którego końcu znajdowała się łazienka, a po drodze jeszcze dwa pokoje. Z czego jeden był właśnie sypialnią dziewczyny. Arahabaki tylko spojrzał w tamtym kierunku, z pozoru niezbyt zainteresiwany tą wiadomością.
- Mhm... To miłych snów. - dodał z uśmiechem i niespodziewanie pocałował dziewczynę. Kimi nie miała nic przeciwko. Oddała mu pocałunek i przez chwilę wręcz nie mogli się od siebie oderwać. Rudzielec już sięgał pamięcią do urywków z ich wspólnej nocy. Nie da się ukryć, że marzył aby ją powtórzyć.
Niestety to nie była ta chwila.
Gdy już odsunęli się od siebie, lekko się uśmiechnął do dziewczyny i bez słowa wszedł do sypialni.
- Dobranoc, Arahabaki... - usłyszał za sobą, lecz gdy spojrzał za siebie w drzwiach już nikogo nie było. Wtedy tylko cicho westchnął, zamykając drzwi. Pokonując parę kroków, opadł na łóżko, gdzie przez dłuższą chwilę wpatrywał się w sufit. Założył ręce za głową, a gdy w końcu zamknął oczy i tak nie umiał zasnąć. Ból głowy dodatkowo mu to utrudniał. Chciał żeby ta noc już się skończyła...
*
Odkąd zaczął stąpać po tym świecie uważał się za najpotężniejszą istotę, której nikt w stanie nie jest zatrzymać, ani tym bardziej powstrzymać. Jednak odkąd jego moc w dziwny sposób zaczęła się, mówiąc delikatnie, "psuć". Zaczynał w to wątpić. Bogowie przecież nie krwawią. Bogowie nie odczuwają bólu. Są ponad to. Są ponad wszystkie ludzkie odczucia... Z każdą sytuacją, która podważała jego boską potęgę i niezniszczalność, pytanie: kim tak naprawdę jestem? Zaczęło stawać się żywsze. Nie tylko losowe sytuacje, zmuszają go do powątpiewania w sens swojego istnienia, ale i również dziwne omeny.
Bóstwo uwięzione łańcuchami z martwego i bezlitosnego lodu. Jednocześnie też siedzące pośrodku walecznego ognistego okręgu? Nie był w stanie wykonać żadnego ruchu. Niewyobrażalny chłód przeszywał całe jego ciało, a sam był skazany wpatrywać się bezradnie w tańczące ogniki, które w sekundę mogłyby stopić jego więzienie. Sny, przepowiednie i znaki, które męczą go już od jakiegoś czasu. Ciągle jedno i to samo.
Chłód na ustach, a żar w duszy.
- O tu się schowałeś. - usłyszał Kimi koło siebie, co od razu wyrwało go z zamyślenia. Bardziej się wyprostował, stojąc przy jednym z regałów, uginającym się od książek. Uśmiechnął się do niej, wsuwając jedną z książek na miejsce.
- Tak sobie oglądam. - powiedział. - Strasznie tu cicho. - rozejrzał się, dookoła. Książki i jeszcze więcej książek. Już z samego rana wybrał się z Kimi do jej pracy. Wydawało mu się to dobrym pomysłem, ale teraz to się w sumie nudził. Bycie otoczonym jakimś milionem książek i tak go nie zmusi do przeczytania jednej z nich. Choćby i dla zabicia czasu. Cieszył się, że przynajmniej mógł być tutaj z dziewczyną i podziwiać ją podczas pracy. Choć jej "przyjaciel" Ermon, jakoś nie za bardzo przypadł mu do gustu i swoją obecnością przy Kimi psuł mu widok.
- W końcu jesteśmy w bibliotece. Tutaj należy być cicho. - wzięła od Arahabakiego jeszcze jedną książkę, jaką trzymał i również wsadziła na miejsce. Chłopak w tym czasie oparł się o regał.
- Wiem, ale nawet nikt nie przyszedł jeszcze. Poza twoim kolegą nikogo tu nie ma. - zauważył.
- Dopiero co otworzyliśmy. - wróciła już za biurko, a on poszedł za nią. - Poza tym nic tutaj nie sprzedajemy, tylko wypożyczamy.
- Nikomu się specjalnie tutaj nie spieszy. Czyli nudy na okrągło. - mruknął bardziej sam do siebie, opierając się o jej biurko. Wtedy też z drugiego końca biblioteki było słychać huk, a potem krzyk. Tak jakby doszło do jakiegoś nieprzyjemnego wypadku. Nie trudne było do wywnioskowania, że elfi przyjaciel Kimi coś nawywijał. Dziewczyna momentalnie zerwała się z miejsca i pobiegła w tamtą stronę. Arahabaki mógł spokojnie odszczekać to, co przed chwilą powiedział. Jednak nie zamierzał tego robić, ani tym bardziej się mieszać. Kimiko zniknęła za regałami, a on usiadł na jej miejscu. Najpierw zaczął znudzony huśtać się na krześle, aż w końcu przykuł wzrok do ekranu monitora, na którym widniał spis książek i jakaś lista osób, które jakiś dany egzemplarz wypożyczyli wraz z datą do kiedy daną książkę mają zwrócić. Poniekąd nie było to nic interesującego. Przeleciał od niechcenia wzrokiem całą listę, aż w pewnym momencie zamarł, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Estella Villin.
Od razu zbagatelizował niepokojącą myśl, która nawiedziła jego umysł. Przecież to niemożliwe, żeby dziewczyna, którą miał okazję kiedyś poznać była w tym mieście i miała do dzisiaj oddać jakieś książki... To musiała być jakaś zbieżność nazwisk... I imienia. Odchylił się znów na krześle z zdegustowany tym, co właśnie zobaczył. Już miał w planie wstać i sprawdzić, co się stało z Kim i Ermonem, ale wtedy również usłyszał, że ktoś wszedł do środka. Automatycznie spojrzał w stronę wejścia.
- Dzień dobry. - przywitała się, z delikatnym uśmiechem na ustach pewna dziewczyna. W jasnoniebieskiej sukience i pasującym do tego kapeluszu, spod którego wystawały długie i lekko zakręcone włosy w odcieniu ciemnego blondu. Jego serce mocniej zabiło i to wcale nie oznaczało nic dobrego. Chciał się zapaść pod ziemię. Kobieta od razu podeszła do niego. - Chciałabym oddać książki. - oświadczyła miłym głosem, stawiając je na biurku. Wtedy również spojrzała na zmieszanego chłopaka i wręcz oniemiała. - Arahabaki? Nie wierzę... Co ty tu robisz kochanie? - spytała, nie kryjąc swojego szczęścia, jakie teraz odczuła. W końcu znalazła swojego zbiegłego ukochanego. Tuż po jej pytaniu, podeszła do nich Kimi razem ze swoim przyjacielem, który ewidentnie miał problemy z nogą. Czyżby spadł z drabiny? Cóż. W tej chwili było to zupełnie nie ważne. Arahabaki nie wiedział, co powiedzieć. Nic nie umiało mu przejść przez gardło. Chciał już na wstępie wszystko wytłumaczyć Kimi, ale przybyła panienka mu to trochę uniemożliwiła, wchodząc za biurko i przytulając się do niego. Rudzielec od razu zdegustowany odsunął od niej głowę, gdy ta chciała go pocałować. Jednak ta się tym zupełnie nie przejęła i przy okazji zauważyła dwójkę bibliotekarzy. - Widzę, że masz tu znajomych. - jeszcze szerzej się uśmiechnęła. - Nie martwcie się. Też jesteście zaproszeni na nasz ślub.

(...Kimi~? Zszokowana?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz