czwartek, 14 stycznia 2021

Kimiko DO Arahabaki'ego

 <poprzednie opowiadanie>

Obudziła się z bólem głowy, co dziwne nie spowodowanym winem wypitym poprzedniego wieczoru. Wydawało jej się, że to intuicja próbuje jej coś przekazać. "Nie wstawaj dzisiaj z łóżka"

Ale jak ma nie wstawać skoro miała dzisiaj spędzić czas z Arahabakim? Nie miała pojęcia na jak długo zamierza tutaj zostać więc chciała wykorzystać każdą wspólną minutę.

 Sięgnęła z szafki jakiś środek przeciwbólowy i wbiegła pod prysznic. Gdyby tylko nie była głupia, posłuchałaby intuicji i została w łóżku...
Ciężko było jej się skupić na pracy, gdy rudzielec był obok. Nie mogła się powstrzymać by na Niego nie zerkać. Był tutaj. Naprawdę. Czasami spoglądali na siebie w ciszy wysyłając sobie nieśmiałe uśmiechy.
Trzeba było przyznać, że niezbyt potrafili się ze sobą dogadać. Nie chodziło jednak o krępującą ciszę czy brak tematów do rozmowy, a o coś co wisiało między nimi w powietrzu. Coś, czego Kim nie potrafiła do końca nazwać. Wczorajszy pocałunek sprawił, że nie była w stanie zasnąć zbyt szybko, a jej serce biło jak oszalałe. Żadne z nich nie powiedziało na głos nic, co mogłoby "definiować" ich relację. Kim niezbyt to przeszkadzało, ale wiedziała, że prędzej czy później, któreś z nich będzie musiało to zrobić. Daleko było do wyznania miłości, ale Kim na początek chciała poprosić Go, by został dłużej. Lub by razem wybrali się w podróż. Myśl, że znowu mieliby się rozdzielić...
Tymczasem patrzyła na znudzonego chłopaka, który cierpliwie i prawie że doskonale udawał, że nie chce stąd wybiec. Miała trochę wyrzuty sumienia, że Go tu zabrała, ale nie chciała odpuszczać dnia pracy. W końcu to tylko kilka godzin. 
W podróży była Ognistokrwistą Kimiko, która za pożądaną księgą potrafiła wdać się w bójkę, ale w bibliotece cóż, była skupiona i spokojna. To był trochę taki test: jeśli Arahabaki jest w stanie wytrzymać tę nudną część jej życia, oznaczało że jest zbyt idealny.
Gdy segregowała książki rudzielec skomentował jak nudne jest to miejsce, ale Kim uśmiechnęła się tylko pod nosem.
Ich rozmowę przerwał Ermon, który jak się okazało wywinął koziołka schodząc z drabiny. Kim pomogła mu się pozbierać. Na szczęście poza jego dumą nie ucierpiało nic innego.
- Długo zamierzasz Go tutaj trzymać? Mówiłem Ci, że możesz wziąć wolne. - Zaczął Ermon skrzywiony masując się po plecach.
- Jeśli jest w stanie tutaj wytrzymać dla mnie, to chyba znaczy, że mu zależy co? - Odgryzła się Kim.
- Tak właściwie co Was łączy? - Kim nie odpowiedziała dotykając jednej z książek na regale. - Nie powiedziałaś mu co czujesz?
- O zgrozo, jak głupio to brzmi. - Kim pokręciła głową i spojrzała na przyjaciela z wyrzutem. - Co mam mu niby powiedzieć?
- No nie wiem może LUBIĘ CIĘ?! - Ermon podniósł głos, a Kim walnęła go łokciem w bok by był ciszej.
- To oklepane. I głupie.
- Jak uważasz. Ale na jego miejscu chciałbym wiedzieć, że taka dziewczyna jak Ty się we mnie buja. - Puścił jej oczko i ruszył w stronę głównego wejścia. Kim zaśmiała się i ruszyła za nim.
Do biblioteki akurat weszła jedna ze stałych czytelniczek. 
Ognistowłosa odrazu rozpoznała piękną córkę jednego z wyżej postawionych radnych w Królestwie. Była sympatyczną i oczytaną dziewczyną, która odwiedzała ich średnio dwa razy w tygodniu. Kim polubiła ją, a często zdarzało im się nawet dyskutować na temat przeczytanych książek. Dzieliły się opiniami, Estelle chętnie wypożyczała książki polecone jej przez Ognistokrwistą.
Kimiko zauważyła, że rudzielec patrzy na Estellę w lekkim szoku. 
- Witaj Estelle... - Zaczęła z uśmiechem i zastygła gdy ta objęła Arahabakiego. Świat na chwilę zawirował, ale Kim wyraźnie usłyszała słowa dziewczyny. I to jedno omal nie sprawiło, że osunęła się na ziemię.
"Ślub".

Nie miała pojęcia ile czasu minęło, ale poczuła dłoń Ermona na swoim przedramieniu i gdyby nie jej uścisk zapewne nie stałaby tak prosto.
Kim przez chwilę spojrzała na Arahabakiego, który jakby tym spojrzeniem próbował jej coś przekazać. Nie była w stanie jednak tego odczytać, bo jej oczy zaszły łzami. Całą swoją siłę włożyła w to, by nie spłynęły po jej policzkach. W duchu dziękowała Ermonowi, który zabrał książki od Estelle i wpisał je jako oddane.
- Ślub? Oh dziękujemy za zaproszenie. - Uśmiechnął się lekko wpisując coś piórem na papierze. - A kiedy ten... ten ślub?
Estelle chciała pocałować rudzieleca w policzek ale ten się odsunął.
- Musimy ustalić termin. Ale możliwie jak najszybciej. - Dziewczyna uśmiechnęła się dodając coś o trudzie przygotowań. Kilka sekund później Arahabaki zniknął za drzwiami wraz ze swoją narzeczoną.

Ermon podał jej kolejną szklankę wody, ale ta szybko wyparowywała w jej rękach. Czuła jak płoną jej policzki, a łzy piekły niemiłosiernie. Chłopak jednak nic nie mówił, pozwalając jej na cichy szloch.
- Idź do domu. Zajmę się tutaj wszystkim. Połóż się do łóżka i postaraj się zapanować nad Ogniem, dobrze? Przyjdę do Ciebie po pracy. Wypijemy tyle wina ile zdołamy, a w drodze kupię Twoje ulubione ciasto czekoladowe okej? - Ermon uśmiechnął się lekko i poklepał ją po ramieniu. Czerwonowłosa podziękowała skinieniem głowy i wyszła z biblioteki. Szła bocznymi uliczkami, by nikt nie widział jej w tym stanie.
Jak mogła dać tak się oszukać? Jak mogła pozwolić, by ktoś poruszył jej sercem? Byćmoże zbyt dużo sobie wyobrażała. Zawsze ze swobodą i lekkością podchodziła do relacji z mężczyznami, ale uważała przy tym by się nie angażować. Ten jeden raz przy Arahabakim...
Czuła jak wzbiera w niej Ogień. Robiło jej się gorąco, a płomienie zaczynały nieśmiało wirować wokół niej. Była już tak blisko domu.
Czuła się źle. Nawet żyjąc tak lekko nigdy nie poszła do łóżka z mężczyzną, który był w związku z inną kobietą. Arahabaki oszukał ją, co sprawiało, że czuła się jeszcze gorzej. 
Dlaczego do jasnej cholery przyjechał aż tutaj? Czy przez ten cały czas tylko udawał, że coś jest między nimi? A może chciał sobie poużywać przed ślubem?
Na samą myśl płomienie dziko zawirowały wokół niej. Kim dotarła w pobliże domu. Stanęła i wierzchem dłoni wytarła łzy. Nie chciała, by Arahabaki stojący właśnie przy wejściu zobaczył jak płacze. Rudzielec spojrzał na Kim i powoli ruszył w jej stronę. Zacisnęła pięści i spojrzała na chłopaka.
- Nie zbliżaj się.
- Kim... Chciałem...
- Zostaw mnie albo spłoniesz. - Płomienie wokół Kim zawirowały ostrzegawczo jakby na potwierdzenie jej słów. Jej oczy zapłonęły dziko, gdy chłopak odezwał się znowu.
- To nie tak jak myślisz. - Zaczął cicho unosząc dłonie w geście poddania.
- A co do jasnej cholery Ci się wydaje, że teraz myślę? - Kim wciąż stała resztkami sił powstrzymując kolejne łzy. Chłopak milczał więc odezwała się znowu. - Nie obchodzi mnie kim jest dla Ciebie Estelle. Nic między nami nie ma i nie było. - Kłamstwo nadzwyczaj łatwo przeszło jej przez gardło. Kim nie czuła jak płomień delikatnie parzy jej policzki, ale poczuła ukłucie w klatce piersiowej, gdy Arahabaki spojrzał na nią. Mężczyzna za którym, jeszcze rano była w stanie pojechać na koniec świata.

(Arahabaki co z tym dramatem?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz