Rozejrzałem się z rękami w kieszeniach, po czym spojrzałem na mężczyznę z lekkim niezadowoleniem.
- Czyli nie dość, że nie można zabrać wózka, to jeszcze trzeba tu stać i czekać? ... No wiesz cooo...? - wskazałem kolejkę. - Dlaczego niby nie mogę po prostu wyjść... Ja bym chciał już iść. - jęknąłem, dramatycznie opierając się o ladę.
Naprawdę nie chciałem czekać, nie wiadomo ile, aż jakaś kobieta, przejedzie produktami po ladzie. Usłyszałem cichy śmiech i, aż podniosłem wzrok na długowłosego oburzony.
- Jak już ustaliliśmy wcześniej, w sklepie trzeba zapłacić, więc nie można wziąć czegoś tak o, ponieważ byłaby to kradzież.
Zmarszczyłem brwi.
- No dobra... Ale czekanie tutaj tez jest bez sensu.
- Ta kobieta, która tam siedzi nie jest w stanie obsłużyć wszystkich na raz, więc jest coś takiego jak kolejka.